http://1.bp.blogspot.com/-MU0ZdmYmwCo/U7TxwWJZspI/AAAAAAAAAoc/PVgRGOYbOwg/s1600/Aniol_smierci_Wakolda_Puenzo_REPLIKA_okl300dpi.jpg

Josef Mengele to jeden z nazistów, którym udało się ubiec przed karą do krajów nie objętych ekstradycją. W ten sposób główny bohater książki „Anioł śmierci” znalazł się na obszarze Pustyni Patagońskiej, którą przemierza również rodzina z dwójką dzieci w celu objęcia spadku po zmarłe krewnej. Niemiec podając się za dystyngowanego specjalistę od genetyki i oferując swoją pomoc w leczeniu ich niepoprawnie rozwijającej się córki Lilith wzbudza zaufanie całej rodziny. Nawet przez moment nie domyślają się, że mają do czynienia z człowiekiem, który dokonywał selekcji przybywających do obozu koncentracyjnego, niezliczone ilości ludzi posłał do komory gazowej, a ponadto z pasją oddawał się pseudomedycznym eksperymentom na dzieciach – w szczególności bliźniętach. Dążył do znalezienia sposobu na zwiększenie liczby ciąż, z których rodziłby się dzieci o czysto aryjskich cechach. I pomimo życia w ciągłej ucieczce, jak się okazało, nie zamierzał z tego zrezygnować…

Już po samym przeczytaniu opisu fabuły książki Lucia Puenzo byłam jednocześnie wstrząśnięta, zszokowana i jako, że jestem wielbicielką historii – zaintrygowana. Byłam przekonana, że po przeczytaniu „Anioła śmierci” jeszcze przez długi czas nie będę mogła się otrząsnąć, że zapadnie mi głęboko w pamięci, spowoduje refleksję i może nawet smutek?

Niestety, albo wysoko postawiłam Lucia Puenzo poprzeczkę, albo ta książka nie należy do tak dobrych książek jak przykładowo „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Rzeczywiście – fabuła jest straszna, przerażająca, a na samą myśl o Josefie Mengele człowiekowi zaciskają się pięści, lecz mam wrażenie, że ta książka jest wypruta z jakichkolwiek emocji. Nie czuję jej. Nie wywołała we mnie żadnych uczuć. Same relacje w rodzinie, o której książka opowiada, są jak flaki z olejem. Gdyby nie brak emocji to książka zrobiła by na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Ja potrzebuję czuć bohaterów, wiedzieć co nimi kieruje, co się w nich kryje. Jeśli nie potrzebowałabym emocji to sięgnęłabym po normalną historyczną książkę, gdzie są przedstawione suche fakty. W przypadku „Anioła Śmierci” tez mam wrażenie, że czytam suchą fikcję stworzoną na podstawie pewnych faktów i przedstawioną za pomocą powieści. A chyba nie tego oczekuję od takich książek.

Temat chorobliwej fascynacji na temat eksperymentów i za ich pomocą dążenie do perfekcji jest istotnie ciekawy. Tylko dlaczego autorka tak powierzchownie go potraktowała? Czynie mogła opisać co naprawdę siedziało w głowie głównego bohatera? Czemu wplotła emocji do relacji między nim a małą Lilith? Co kierowało Lilith, że poszłaby za nim wszędzie? Co czuła w jego obecności? Niestety, Lucia Puenzo nie umożliwia odkrycia tej strony opowiadanej przez nią historii.

Nie wystarczy poruszyć w książce trudnego tematu, żeby momentalnie stała się dobrą pozycją. Autorka „Anioła Śmierci” chyba o tym zapomniała. Niestety.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

6 komentarzy

      1. Jeżeli czytałaś to powinnaś znać odpowiedź na postawione przez siebie pytania….tj.

        „Tylko dlaczego autorka tak powierzchownie go potraktowała? Czynie mogła opisać co naprawdę siedziało w głowie głównego bohatera? Czemu wplotła emocji do relacji między nim a małą Lilith? Co kierowało Lilith, że poszłaby za nim wszędzie? Co czuła w jego obecności? Niestety, Lucia Puenzo nie umożliwia odkrycia tej strony opowiadanej przez nią historii.”

        Może następnym razem zanim zaczniesz czytać książkę, to zwróć uwagę na autora? na jego motywację do pisania, powód dla którego dana książka powstała i co autor chciał przekazać…Czytam Twoje opinie na temat publikacji ale niestety zawsze brakuje mi zrozumienia przez Ciebie autora i tego co chciał przekazać

        emma
        1. Ja mam jednak trochę inne podejście do tego. Nie każdy czytelnik może mieć czas, możliwości a nawet chęci zapoznawania się z biografią autora przez przeczytaniem jego książki. A to, według mnie, w interesie autora – w ostateczności wydawnictwa – leży to, żeby jego książka została całkowicie zrozumiana przez czytelnika. Czytam wiele książek, w których poświęconych jest kilka stron na parę słów „Od Autora”, w którym tłumaczy czytelnikowi dlaczego powstała dana książka, co go motywowało do jej napisania etc. Wówczas czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem autora i nie musi błądzić po całym internecie czy innych materiałach w celu poszukiwania odpowiedzi na swoje wątpliwości i pytania. Być może masz rację – mogłam na własną rękę poszukać odpowiedzi na własne pytania i prawdopodobnie tak by się stało… gdyby książka zrobiła na mnie dobre wrażenie, gdyby mnie na tyle poruszyła i zaciekawiła… tak niestety się nie stało. Zdaję sobie sprawę, że to mało profesjonalne z mojej strony, dlatego postaram się na tym popracować. A Tobie dziękuję za szczere słowo i za radę. :)

          1. W takim razie jak nie masz czasu na zrozumienie, to po co w ogóle łapiesz się za książkę…? To od Ciebie zależy czy zrozumiesz książkę, czy też nie i zrzucanie tej kwestii na autora czy też wydawnictwo jest śmieszne, ponieważ to Ty wzięłaś tę książkę dobrowolnie do ręki i nikt nie zmuszał Ciebie do tego.

            Życzę lepszego rozumienia tego co czytasz i wielu ciekawych lektur.
            Pozdrawiam

            emma
          2. Ja uważam, że książki nie powinno się postrzegać przez pryzmat autora. Jeżeli nie jest to biografia, wówczas historia ma niewiele wspólnego z jej twórcą. Sięgamy po książkę, nie po autora. Owszem, do pełnego zrozumienia danej pozycji mogą być przydatne informacje z życia prywatnego, ale to nie one stanowią sens książki, nie one ją dopełniają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *