Domowy trening siłowy

Czas na małą spowiedź z mojej strony. Pamiętacie post o wizycie w Klubie Zdrowego Stylu Życia? Napisałam wówczas, że daję sobie dwa miesiące na to, aby nabrać masy. Po tym czasie miałam określić czy widzę zadowalające efekty. Jeśli nie – miałam odwiedzać przez miesiąc siłownię. Jeżeli to nic by nie dało – miałam zgłosić się jeszcze raz do Klubu. Ale jednak kolejny raz muszę przytoczyć jedno dobrze znane wszystkim powiedzenie – jeśli chcesz rozbawić Boga, opowiedz mu o swoich planach….

 

Zauważyłam efekty odżywiania i domowych treningów z elementami ćwiczeń siłowych, jednak nie takie jakbym chciała. Raczej 5 kg (wg mojej wagi) to nie jest dużo przez te 3 miesiące. I to raczej nie jest 5 kg samych mięśni. Wiem jednak doskonale, że to tylko i wyłącznie moja wina. Tak, muszę się wam przyznać. Nie jestem jeszcze tak pełna energii i motywacji. Częściej niż bym chciała dopada mnie jeszcze leń, a kiedy mam zły dzień to moim jedynym przyjacielem jest łóżko i muzyka. Walczę z tym, ale nie jest łatwo. To samo dotyczy odżywiania. Moja wspólniczka ostatnio była w szoku jak się dowiedziała, że używam tylko pełnoziarnistych produktów. Nie znajdziecie w mojej kuchni białego pieczywa (chyba, że bracia sobie kupią;)) czy zwykłego makaronu bądź białego ryżu. Niestety nie jest to wystarczające, aby powiedzieć, że w pełni zdrowo się odżywiam. Czasami z Pawłem wracamy późno z pracy, a braciom rzadko kiedy chce się przygotować coś zdrowszego. I tak często lądują u nas na talerzach kupne pierogi, uszka z barszczem czerwonym i inne gotowce. Staramy się ograniczać ich spożywanie, ale jeszcze nie wyrobiliśmy sobie jakiegoś planu, który pozwoliłby nam przygotować za każdym razem zdrowe posiłki.

_MG_1645a

Nie udało mi się tez zapisać na siłownię. Ale myślę, że po nowym roku to nadrobię. Od jakiegoś czasu wałkujemy z Pawłem ten temat. Oboje odczuwamy, że brakuje nam treningów siłowych z prawdziwego zdarzenia. Teraz jeszcze mamy sporo na głowie, więc nie chcemy dokładać sobie na razie siłowni. Po nowym roku jednak myślę, że to ogarniemy.

100_3395a

A jeśli chodzi o Klub… to nie, nie wrócę tam. Przytyłam trochę i wiem, że jeszcze przy odrobinie wysiłku osiągnę zamierzony cel. Nie potrzebne mi są żadne suplementy czy inne gotowe produkty do nabrania masy. Przykro mi to pisać, ale po napisaniu wspomnianego na początku wpisu, zraziłam się do tego klubu. Zdecydowanie nie spodobała mi się postawa pani, która przeprowadzała z nami konsultację. Nie wygląda mi to profesjonalnie, jeśli przez koleżankę mówi mi najpierw, że mam usunąć cały post, a potem wymienia co mam koniecznie zmienić. Okej, zrobiłam kilka błędów, które poprawiłam. Ale niech mi nie wmawia, że nie mówiła czegoś co doskonale słyszałam zarówno ja, jak i Paweł. Nie pisze tego z przyjemnością ze względu na koleżankę, która nas tam zabrała. Ale niestety, mimo pierwszego pozytywnego wrażenia, klub stracił w moich oczach.

 

Podsumowując, nie udało mi się osiągnąć wszystkiego zgodnie z moimi planami. Jednak jest coś czym różnię się od większości ludzi – wciąż walczę, próbuję, uczę się – nigdy się nie poddaję. A do tego wierzę, że wreszcie uda mi się spełnić wszystko, czego tylko pragnę. Czasami Bóg szczerze kpi na widok moich planów, śmiejąc się przy tym z mojej niecierpliwości, że wszystko chcę już mieć w tym momencie. Ale wiem, że wreszcie wesprze mnie w realizacji moich marzeń i doda siły, która zbyt często mnie opuszcza. Przybrać na masie mięśniowej jednak nie jest tak prosto jakby mogło się to wydawać. Ale nie poddaje się! Jeszcze trochę automotywacji oraz odrobinę więcej wysiłku i osiągnę sukces.  Na wszystko po prostu potrzeba czasu!

_MG_7466a

3 komentarze

  1. Ja mam wręcz odwrotny problem. Nie mogę się pozbyć nadprogramowych kilogramów! :( słabo szło i przez to zarzuciłam zdrowe odrzywianie i od razu samopoczucie spadło. Hm, może powinnam odrzucić jeszcze gluten? Pisz więcej o swojej diecie i byciu fit, Pozdrawiam :)

    Piątkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *