Pierwszy raz na makijaż wykonany przez profesjonalną kosmetyczkę zdecydowałam się na studniówkę. Nie orientowałam się wówczas czym kierować się w jej wyborze ani w tym, jak powinnam zostać najlepiej umalowana na ten wieczór. Zdecydowałam się na panią polecaną przez moje znajome i kiedy do mnie przyjechała, na pytanie jakie mam życzenia, powiedziałam tylko jedno, praktycznie standardowe u mnie stwierdzenie w każdym aspekcie mojego życia – „coś niebieskiego”. I kosmetyczce nic nie można było zarzucić. Miałam piękny makijaż w odcieniach niebieskiego. Bardzo mi się podobał. Było tylko jedno „ale” potwierdzane praktycznie przez wszystkich – był dla mnie zdecydowanie za mocny.

Okazało się to dla mnie cennym doświadczeniem podczas przygotowań ślubnych przy wyborze kosmetyczki i zdecydowaniu się czego będę oczekiwać od swojego makijażu na ten dzień. Znałam już wtedy kilka naprawdę świetnych dziewczyn w tej branży, ale potrzebowałam kogoś, kogo darzę całkowitym zaufaniem i kto ma wręcz doskonałą wiedzę w swoim fachu. Moja intuicja po zakodowaniu tych warunków momentalnie podpowiedziała mi na kogo powinnam się zdecydować. Ilona Grabowska i nikt inny!

Ilonę znam od podstawówki. Chodziłyśmy razem do tej samej szkoły i pamiętam nawet, że wówczas prowadziła bloga, który notabene był wtedy chyba najładniejszy ze wszystkich z mojego miasta. Ta dziewczyna już chyba taka jest – czego się nie dotknie to zamienia to w złoto. Jej charakteryzacja à la Johnny Bravo wykonana w gimnazjum na Dzień Bajki była nie do przebicia!

Obserwowałam także rozwój Ilony jako kosmetyczki. Miałam nawet okazję zobaczyć ją „w akcji”, kiedy mój brat robił sesję zdjęciową wykonanym przez nią makijażom dziewczyn. Wtedy już byłam całkowicie przekonana, że tym razem zdecydują się właśnie na nią. Czułam, że będzie dla mnie najlepszym wyborem. Dziś oglądając zdjęcia ślubne myślę, że intuicja mnie nie zawiodła.

Pierwszą różnicą od mojego pierwszego kontaktu z kosmetyczką było wykonanie makijażu próbnego. Dzięki temu wiedziałam już jak będę wyglądała w dniu ślubu i jak długo będzie się on trzymał. Jako że pierwszy raz miałam doklejane rzęsy, mogłyśmy sprawdzić jak będą się u mnie sprawdzać i czy nie trzeba będzie z nich zrezygnować. W razie czego mogłyśmy też pokombinować z samym makijażem, gdyby coś mi się w nim nie spodobało. Jednak ani w jednym ani drugim przypadku nie było takiej potrzeby.

Powiedziałam Ilonie, że polegam całkowicie na niej, jej wiedzy oraz poczuciu estetyki. Dodałam tylko, że zależy mi na podkreśleniu oczu, bo czuję się wtedy o wiele lepiej i pewniej. Chciałam też, żeby w razie możliwości dodała jakiś niebieski element. Opowiedziałam jej o doświadczeniach ze studniówki, więc wiedziała jakiego efektu na pewno nie chcę uzyskać. Zresztą Ilona potwierdziła, że w moim przypadku delikatniejszy makijaż sprawdzi się o wiele lepiej.

I w ten sposób oddałam się w ręce Ilony, w pełni zdając się na nią. Warto było! Końcowy efekt jaki zobaczyłam przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Od tamtej pory każdego dnia ubolewam, że nie potrafię wykonać sobie sama chociaż trochę podobnego makijażu, albo że nie mam Ilony na wyłączność.;D Byłam swoim makijażem zachwycona! I przy następnej okazji nawet nie będę się zastanawiać tylko od razu zgłaszam się do Ilony. Gdybyście również byli zainteresowani jej usługami, znajdziecie ją tutaj. :)

W tym miejscu chciałabym również wspomnieć o drugiej kosmetyczce. Marta Sadowska to również moja koleżanka ze szkolnych lat, chodziłyśmy do jednej klasy od podstawówki aż do liceum włącznie. Ta informacja nie jest bez znaczenia! Przed ślubem nigdy nie dałam sobie wyregulować przez nikogo brwi. Bałam się, że skończy się to „tragicznie” i będą wyglądać jeszcze gorzej. Wyrywałam sobie jedynie pojedyncze włoski i na tym się ich pielęgnacja kończyła. Podczas próbnego makijażu Ilona zasugerowała mi, że jednak warto byłoby poddać się zabiegowi przed ślubem, żeby wyglądać jeszcze lepiej. Powiedziałam jej o swoich obawach i poleciła mi wtedy właśnie Martę. Stwierdziła, że ona jest w tym naprawdę dobra, więc na pewno się nie zawiodę.

Takie zapewnienie ze strony Ilony plus moje zaufanie wynikające przez wieloletnią znajomość z Martą sprawiło, że faktycznie kilka dni przed ślubem oddałam swoje brwi w jej ręce. Wszyscy włącznie ze mną i z nią samą byli zachwyceni jej dziełem! Po raz kolejny moje najśmielsze oczekiwania zostały przekroczone. Nawet nie wyobrażałam sobie, że z moimi brwiami da się coś jeszcze zrobić. Od tamtej pory staram się w miarę możliwości co jakiś czas zajrzeć do Marty, żeby mi je „ogarnęła” i powoli staram się sama o nie bardziej dbać i uczyć poprawnej ich regulacji.

Cieszę się, że przed ślubem trafiłam na tak dwie świetne dziewczyny, które doskonale znają się na swojej pracy. Zdecydowanie zdolna, posiadająca wiedzę w swoim fachu kosmetyczka najlepiej wie, co dla nas najlepsze.:)

Zdjęcie sprzed sesji ślubnej, tego dnia makijaż też robiła mi Ilona. :)


 

41 komentarzy

    1. Dosyć szybko Ilonka mi go zrobiła, ale wiadomo – trzeba mieć też wprawę, żeby dobrze wyszedł. :) Ja chyba bym nie potrafiła takiego sama zrobić, chociaż myślę nad wzięciem makijażowych lekcji u Ilony. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *