Agnieszka Błażyńska – Do Wigilii się zagoi

 

Jedno zrobione z ukrycia zdjęcie zmienia życie Finki Ślęczak. Przedstawiało ono mężczyznę, w którym kobieta będąca fotografem dostrzegła coś fascynującego. Okazało się, że to jedna z najlepszych prac wykonanych przez Józefinę. W związku z tym nic dziwnego, że chciała aby koniecznie znalazło się na jej wystawie. Jednak nie mogła tego zrobić bez zgody osoby znajdującej się na niej. Na genialny pomysł wpadła jej przyjaciółka Martyna. Była pewna, że świetnym rozwiązaniem będzie opublikowanie na Facebooku tego zdjęcia z pytaniem czy ktoś rozpoznaje mężczyznę znajdującego się na nim. Niestety z powodu źle ustawionych opcji post trafia do wszystkich, a co za tym idzie wszystko wymyka się spod kontroli…

 

Powieść świąteczna czy może jednak erotyczna?

 

Cudowna okładka, świetnie zapowiadająca się fabuła. Co może pójść nie tak? Jak się okazuje… wszystko. Mnie jako czytelnika najbardziej boli niewykorzystany potencjał danej historii. Tak niestety stało się w przypadku debiutu Agnieszki Błażyńskiej pod tytułem „Do Wigilii się zagoi”.  Spodziewałam się ciepłej, romantycznej i bardzo ciekawej książki ze świętami w tle. Otrzymałam wulgarną książkę, której bliżej do powieści erotycznej aniżeli świątecznej. Bohaterowie wykreowani przez autorkę są okropnie płytcy. Byłam zażenowana czytając chociażby dialogi między nimi. Sposób w jaki autorka opisuje sceny erotyczne kompletnie mi się nie podoba. Porównanie, że bohaterowie krzyczeli z rozkoszy jak dzieci na karuzeli? Serio?

 

Na początku jeden z głównych bohaterów wraca do rodzinnej miejscowości i spotyka swoją byłą dziewczynę. Idzie z nią do jej mieszkania napić się wspólnie piwa. I pierwsze co mówi do swojej towarzyszki po tym jak zdjęła kurtkę – „Rany, zapomniałem, jakie masz piękne piersi!”. I tylko dlatego, że miała bluzkę z dekoltem. Co więcej – dziewczynie bardzo się to spodobało, bo lubi takie bezpośrednie komplementy… Zaskoczę Was, jeśli napiszę, że niedługo potem zaczęli uprawiać seks? Jakiś czas później praktycznie taki sam komplement otrzymała od przyjaciela tego mężczyzny. Tym razem stwierdzenie „masz fajne cycki” padło w odpowiedzi na pytanie czym sobie ta dziewczyna zasłużyła, że tak ją rozpieszcza zamawiając pyszne jedzenie w restauracji.

 

Interesujące motywy potraktowane po macoszemu

 

Podczas lektury „Do wigilii się zagoi” odniosłam wrażenie, że relacje bohaterów kręcą się przede wszystkim wokół współżycia seksualnego. To przykre, że po kilku dniach jedyne z czym ta książka mi się kojarzy, to życie łóżkowe jej bohaterów. Przykre tym bardziej, że autorka zahaczyła o wiele naprawdę ciekawych motywów, nad którymi miałam nadzieję, że bardziej się pochyli – chociażby kwestia usuwania skutków szybko rozpowszechniającej się treści w Internecie.

 

Mam nadzieję, że w kontynuacji Agnieszka Błażyńska więcej uwagi poświęci bardziej wartościowym aspektom stworzonej przez siebie powieści. Rozumiem, że tacy bohaterowie jak chociażby Henryk czy Dominika istnieją w rzeczywistości, ale czy dobrą decyzją jest pokazywanie, że czymś normalnym jest bycie płytką osobą, która nie ma problemów ze zdradą? Współczuje autorce, jeśli naprawdę w swoim otoczeniu ma samych mężczyzn, którzy widząc kobietę w seksownej bieliźnie od razu wskakują jej do łózka zapominając o tym, że przyszli z nią poważnie porozmawiać i przyznać się do popełniania błędów. Zero zahamowania.

 

Nie podobał mi się również fakt tworzenia kompleksów z powodu posiadania imienia Józefina. Kiedy przeczytałam, że Finka to zdrobnienie właśnie od tego imienia, pomyślałam, że to świetny pomysł i to imię zaczęło mi się wydawać jeszcze fajniejsze – takie oryginalne. Bohaterowie książki natomiast uważali, że jak tak w ogóle można nazwać swoją córkę. Jeżeli książkę przeczytałaby jakaś Józefina, to mogłaby zacząć negatywnie patrzeć na to, jakie imię nosi. Przykre. Miałam nadzieję, że w końcu pojawi się w powieści ktoś, kto dostrzeże coś pięknego w imieniu Józefina i w jego świetnym zdrobnieniu – „Finka”.

 

Prosty język, ciekawy pomysł na fabułę

 

Sposób w jaki autorka napisała zakończenie również w moim odczuciu nie jest do końca udany. Mam wrażenie, że jest kompletnie oderwany od całej książki. Jakby doklejony z innej powieści. Rozumiem, że autorka chciała otworzyć sobie furtkę do kontynuacji, ale jednak coś tu zgrzyta. Natomiast ogromnym plusem „Do wigilii się zagoi” jest to, że bardzo szybko się ją czyta. Autorka posługuje się prostym językiem, a książka jest bardzo cienka – taka dosłownie na jeden wieczór. Jednak niestety to za mało. Nawet pomimo świetnego pomysłu na fabułę, jestem bardzo zawiedziona debiutem Agnieszki Błażyńskiej.

 

Mniej seksu, mniej płytkich bohaterów, a więcej dopracowanych dialogów i skupienia się na bardziej wartościowych aspektach stworzonej przez autorkę historii. Tego oczekuję w kontynuacji „Do wigilii się zagoi”. Mam nadzieję, że ani autorka ani wydawnictwo nie obrażą się za szczerą opinię, ale wychodzę z założenia, że jeśli chcemy aby Polacy sięgali częściej po twórczość rodaków, to niech to będą naprawdę dobrze napisane książki. Fabuła ma naprawdę spory potencjał i gdyby autorka skupiła się na tym, co najważniejsze, popracowała nad kreowaniem postaci oraz wypowiadanymi przez nich słowami, to mogłoby wyjść naprawdę coś dobrego. Tak to niestety pozostaje tylko rozczarowanie. Cieszę się, że pisanie sprawia autorce frajdę, ale niech jego efekty sprawiają również frajdę czytelnikowi.

 

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Wielka Litera, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

11 komentarzy

    1. Wiesz, wychodzę z założenia, że skoro zajmuję się już na blogu recenzjami, to nie powinnam ograniczać się jedynie do pozytywnych recenzji. Raczej nie byłabym wiarygodna, gdyby na blogu pojawiały się ciągle same pozycje, które mi się podobają. Kolejna sprawa, że wolę „ostrzegać” czytelników przed kiepsko napisanymi książkami albo chociaż poinformować ich czego faktycznie mogą się po danej pozycji spodziewać. Ponadto w tym przypadku chciałam zasygnalizować samej autorce na co moim zdaniem warto, żeby zwróciła uwagę przy pisaniu kontynuacji tej powieści. :)

  1. To książka, która skusiła mnie swoją okładką i opisem. Całe szczęście, że napisałaś szczerą opinie (jak zawsze), bo dzięki Tobie wiem, czego się spodziewać. W Internecie jest troche pozytywnych opinii, w których nie ma ani jednej wzmianki o „fajnych cyckach”. Troche szkoda mi czasu na niezbyt dopracowane fabuły i prostackie odzywki bohaterów, także tym razem odpuszczę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *