Przyznam szczerze, że nie miałam ochoty sięgać po książkę „Opiekunka grobów” autorstwa Melissy Marr kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Nie było w niej „tego czegoś” czym książka zazwyczaj przyciąga moją uwagę. Jednakże książką zainteresowała mnie koleżanka, która bardzo nie mogła się doczekać kiedy sięgnie po dzieło Melissy Marr. Być może lepiej bym zrobiła, gdybym posłucha swojej intuicji, ponieważ niestety, delikatnie mówiąc, książka lekko mnie zawiodła.

Pomysł na fabułę jest znakomity. Poszukiwanie odpowiedzi głównych bohaterów Rebeki i Byrona na pytania o przeszłość ich rodziny, o tajemnicze okoliczności śmierci ich bliskich czy niezrozumiałe umorzenia śledztw całkowicie pochłaniają czytelnika w lekturę książki. Być może same brutalne zabójstwa nie są jakąś nowiną w literaturze, lecz okoliczności tychże morderstw, owszem… Bynajmniej ja osobiście z czymś takim się nie spotkałam. Chociaż niestety tu już się pojawia niedopracowanie i mało wiarygodne, czy przerażające sceny. Zamiast strachu w oczach i gęsiej skórki miałam jedynie niesmak czy obrzydzenie. Jakbym czytała o jakiejś dziwnej odmianie zombie… Według mnie jest to pomysł nie do końca wykorzystany. Do Kinga autorce jeszcze bardzo daleko.

Dwa światy

Natomiast wykreowanie dwóch światów – jednego spokojnego, a drugiego wręcz dosłownie nieziemskiego najbardziej chwyciło mnie za serce. Autorka jest pod tym względem mistrzem! Również bohaterowie byli wyraziści i opisani z niezwykła dokładnością, a przy tym bez zbędnych, nudnych opisów! Chyba każdemu czytelnikowi spodoba się postać Opiekunki Grobów czy Grabarza. Szczególnie moją sympatię zdobyła Maylene, przybrana babcia Rebeki.

Książka nie jest zła czy tragiczna, co to to nie! Jednakże stawiałam jej bardzo wysoką poprzeczkę, miałam nadzieję, że autorka mnie czymś pozytywnie zaskoczy. Niestety Melissa Mar nie dała mi nic po za świetnym wykreowaniem światów oraz bohaterów, a także nietuzinkowym jak dla mnie pomysłem na fabułę, który w pełni nie wykorzystała. A dodatkowo autorka pozostawiła we mnie niesmak wywołany dziwnie skonstruowanymi „przerażającymi” scenami oraz małym niedosytem…

Przy innych paranormalnych pozycjach czy thrillerach dzieło Melissy Marr wypada dość słabo. Taka średnia książka na jeden raz, o której zaraz po przeczytaniu się zapomina. Tak przynajmniej jest w moim przypadku. Jeżeli ktoś ma ochotę na „Opiekunkę Grobów” nie będę odradzała, lecz jedynie upomnę, by nie spodziewać się nie wiadomo jakich kokosów, bo można wówczas nieźle się zawieść…

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

~~*~~*~~

Zapraszam do udziału w konkursie rocznicowym

9 komentarzy

  1. Dochodzę do wniosku, że dużo wymagasz od książki. Skoro bohaterowie byli wykreowani świetnie, a o świecie nieziemskim nie wspominając, to czego oczekiwałaś od tej lektury? Czym jest dla ciebie „to coś”? Jestem bardzo ciekawa, ponieważ sama zastanawiam się nad sięgnięciem po tę książkę.

  2. Właśnie skończyłam czytać i tak jak ty czuję niedosyt spowodowany brakiem dokładniejszych wyjaśnień. Rebeka bardzo mnie na początku irytowała, ale rozstałyśmy się we wzajemnej sympatii. Mam też niedosyt co do tego co porabiali bohaterowie poza Claysville. Liczę, że inne powieści będą lepiej dopracowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *