Stephen King – Misery
Horrory – kto z nas ich nie lubi? Kto nie kocha tego dreszczyku emocji, który wywołują? To nic, że później często nie możemy spać, gdy najbardziej absurdalne rzeczy nas niepokoją czy wręcz przerażają.
A co w sytuacji gdy koszmar naprawdę zakradnie się do naszego życia?
Na te pytanie nie zdążył nawet sobie odpowiedzieć Paul Sheldon, autor uwielbianej przez kobiety serii tandetnych romansideł o Misery Chastain. Spytacie dlaczego? Ponieważ został porwany przez jedną z jego wielbicielek, delikatnie mówiąc – chorą psychicznie, Annie Wilkes…
Paul niezmiernie cieszył się kończąc żywot swojej najsłynniejszej bohaterce o tajemniczym imieniu Misery, które w języku angielskim znaczy „Nieszczęście”. Dodatkowo napisał nową książkę, wywołującą u niego pełne zadowolenie oraz dumę. Sięgając z radości po kieliszek, a potem wsiadając do samochodu chociażby przez moment nie pomyślał, że jego triumf i euforia tak niespodziewanie się zakończą. Jego szczęście opuściło go w urwisku pokrytym puszystą bielą…
Bezgraniczna miłość Annie
Od tej chwili przykuty do łóżka ze zmiażdżonymi nogami będzie zmuszony każdego dnia zmierzyć się z miłością Annie okazywaną za pomocą narkotyków, piły, szczurów i innych ciekawych eksperymentów niezwykle uzdolnionej i wbrew pozorom inteligentnej kobiety. Uczucie jakim darzy Paula jest bezgraniczne. Nierzadko też obdarza go uśmiechem i dobrocią, a jako wykwalifikowana pielęgniarka całkowicie oddaje się jego „leczeniu”. Jednak, jak to w życiu bywa, anielskość i sielanka nigdy nie trwają wiecznie. A co jeśli Annie będzie miała zły dzień, bądź się troszeczkę zdenerwuje? Czy wówczas jej oblicze zmieni się diametralnie? Przekonajcie się sami!
Książką dla ludzi o mocnych nerwach. Wrażliwe dusze nie wytrzymają tortur jakimi Stephen King obdarowuje czytelnika. Soczysty, realistyczny język sprawia, iż czujemy się dosłownie na miejscu Paula. Razem z nim znosimy każdy dzień, walczymy o przetrwanie i wolność… A wszystko dzięki ukazywaniu wydarzeń z perspektywy głównego bohatera. Czytelnik poznaje wszystkie jego myśli i odczucia.
Powieść „Misery” Stephena Kinga z 1987 roku została zekranizowana trzy lata później. Aktorka Kathy Bates otrzymała nagrodę Oscara za rolę makabrycznej i budzącej grozę Annie Wilkes. Jeżeli książka budziła we mnie tak ogromny strach i przerażenie, to już się boję filmu… ;)
Wciągająca tak bardzo, że nie zdążyłam zaznaczyć, a co dopiero przepisać jakiegokolwiek cytatu. Przykro mi, nie macie innego wyjścia – musicie sami przeczytać tę niesamowitą, zatrważającą, chwilami przyprawiającą o nudności historię pisarza Paula Sheldona i jego szalonej i zagorzałej wielbicielki… Horror psychologiczny na wysokim poziomie! Polecam!
Do tej pory miałam jedno spotkanie z Kingiem i nie było udane, ale nie poddaję się i zamierzam sięgnąć po kolejną powieść Mistrza Grozy. :)
Starsze pozycje Kinga mają ten klimat którego brakuje mi w nowych ksiązkach. Podobnie u Mastertona, niestety :(
Czytałam. Wyśmienita książka. Studium człowieka zaszczutego…
Książkę od dawna mam w planach. A film już za mną i przyznaję, że była niezły:)
Pozdrawiam!!
O tak to bym chętnie przeczytała. Bo Dalas’63 mimo, że dobre to ciężko mi się czyta:)
Kinga znam jedynie na podstawie jego książki ,,Dallas 63” i jakoś przyznam szczerze, że oczekiwałam czegoś więcej. Nie było w tej książce grozy, którą ja bardzo lubię, ale mam nadzieję, że w ,,Misery” będzie inaczej.
Jeszcze pomyślę :)
Nie czytałam żadnej książki Kinga i to mój wielki błąd, który muszę naprawić :)
Uwielbiam książki Kinga:)Tej jeszcze nie czytałam ale na pewno to nadrobię.
„Misery” już czeka na półce, ale szczerze mówiąc bardzo się jej obawiam. Wcześniej czytałam książki „Łowca snów” i „Cujo”, które mnie bardzo rozczarowały :)
Czytałam ją jakiś czas temu i muszę przyznać, że to jedna z najlepszych książek, jaki czytałam. ;) Świetna!
Nie przepadam za Kingiem, ale po Twojej recenzji mam ochotę poznać „Misery” bliżej :)
Po niedawnej lekturze „Pamiętam Cię” Yrsy Sigurdardottir nie mam w najbliższych planach żadnego horroru. Kiedyś zapoznałam się z kilkoma książkami Kinga, a potem jakoś nie miałam z nim styczności. Jak znów mnie najdzie na horror to się z nim przeproszę ;)
Wybacz, nie przeczytam recenzji. Przebieram nóżkami by przeczytać tę książkę, leży obok mnie od dawna, ale lektury mi nie pozwalają po nią sięgnąć. Jak skończę wrócę do tej notki :)
O tak, znakomicie opowiedziana historia. Najpierw trzy razy widziałem film, a mimo wszystko, choć znałem zakończenie, książkę czytałem z zapartym tchem. Mam z nią związanych wiele wspomnień, na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jak do większości tego, co napisał King :)
Okładka wydania od Amber po prostu wymiata :D
Serdecznie zapraszam do candy z okazji pierwszych urodzin naszego bloga gdzie zdobyć można bardzo fajną książkę oraz kilka dodatków :)
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/08/urodzinowe-candy.html
Oraz na Halloweenowy konkurs gdzie do wygrania jest bon o wartości 40zł do zrealizowania w księgarni Gandalf :)
http://babylandiaa.blogspot.com/2012/10/halloweenowa-niespodzianka.html
Bardzo przepraszam za spam…
Właśnie „Buszującego w zbożu” zdobyłam z wymiany, ale dlatego, że zaczynam gromadzić klasykę na swojej półce. I byłam bardzo ciekawa akurat tej. „Drzwi do piekła” zaintrygowały mnie opisem. Cieszę się, że Ci się spodobały. To znak, że i mi mogą przypaść do gustu ;)
Mam „Misery” na półce książek do przeczytania. Niebawem do niej zajrzę :)
„Razem z nim znosimy każdy dzień, walczymy o przetrwanie i wolność… ” Dokładnie tak! Misery to jedna z pozycji Kinga, które zajmują wysokie miejsce w moim rankingu jego twórczości. A Kathy Bates w filmie była rewelacyjna, dreszcze mnie przechodziły podczas ostrzejszych scen.