Zabójczyni demonów Tayla Mancuso trafia do szpitala swoich wrogów. Poznaje tam szefa oddziału Eidolona, który nie dość, że wygląda jak niesamowicie przystojny mężczyzna, to wywołuje w niej ogień pożądania. Również i tajemniczy lekarz nie może się oprzeć pięknej oraz zmysłowej kobiecie. Z każdą chwilą coraz bardziej jej pragnie. Czy dwoje przeciwników, a jednocześnie kochanków zaryzykuje wszystko w imię prawdy i miłości?

(…)żyła tym wszystkim. Żyła dla raju, o jaki przyprawiał ją przypływ adrenaliny, która krążyła po jej ciele w trakcie polowania. Żyła tym, ponieważ nienawiść była jedynym powodem, dla którego jej serce jeszcze biło.”

Kiedy pierwszy raz spotkałam się z książką Larissy Ione „Rozkosz nieujarzmiona” byłam pewna, że to idealna pozycja aby lepiej poznać świat fantasy. Nie było więc innego wyjścia jak tylko ją przeczytać. Tym bardziej smaczku narobiły mi pozytywne recenzje wyżej wymienionego dzieła.

 „Jesteście pionkami, których poddano praniu mózgu, wykonującymi rozkazy bez zadawania zbędnych pytań.”

Niestety już na samym początku książka mnie nie wciągnęła. Czułam się zagubiona, nie wiedziałam o co w ogóle chodzi. Jednak składałam to na barki braku wiedzy i doświadczenia związanego z fantastyką. W związku z tym postanowiłam autorce dać szansę i przeczytać „Rozkosz nieujarzmioną” do ostatniej strony.

 „Ciepło w jego uśmiechu miało ją pocieszyć, ale ani na trochę nie poprawiło jej nastroju. Podkreślało jedynie, jak bardzo czuła się oderwana od rzeczywistości. Oderwana od tego, co czyniło z niej człowieka.”

Pewnie już się domyślacie, że to był trafny pomysł. Po zapoznaniu się najważniejszymi postaciami oraz informacjami związanymi z nimi coraz bardziej byłam zaintrygowana i niezwykle ciekawa ich dalszych losów. Nadszedł moment, że książka zaczęła mnie wprost pochłaniać. Akcja nagle stała się dynamiczna, a fabuła naprawdę fascynująca. Nim się obejrzałam byłam już na końcu. A rozpoczynając czytanie zastanawiałam się ile mi czasu zajmie przeczytanie tych czterystu stron stron.

„Jej siła zadziwiała go i onieśmielała. Była jak ogień, którego nigdy nie miał. Jak iskra, która rozświetla jego chłodną, wyważoną egzystencję.”Trzeba zaznaczyć, że za sprawą erotycznych uniesień bohaterów jest to pozycja jedynie dla dorosłych czytelników. Bardzo podobało mi się, że autorka nie używa wulgarnego języka pomimo niezwykle pikantnego seksualnego życia kochanków. Dzięki temu czytanie wszelkich opisów serwowanych przez pisarkę było bardzo przyjemne.. ;)

Wdzięczna za wyspę pośrodku koszmarnego oceanu, w którym pływała, wtuliła się w jego objęcia i zastanawiała, jak długo jeszcze będzie stąpać po wodzie zanim utonie.”„Rozkosz nieujarzmioną” polecam wielbicielom paranormalnych romansów, demonów i sporej dawki rozkosznej erotyki. Ale ostrzegam, ta książka będzie trzymała was w napięciu do samego końca i nie będziecie się mogli oderwać od niej ani na chwilkę!

Sposób, w jaki ją obejmował, dając jej bezpieczeństwo i zapewniając o swoim oddaniu sprawił, że jej miłość do niego wypełniła jej serce po brzegi.”

17 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *