Ostatnio tyle się nasłuchałam jaka to trylogia „Rozpalona” jest lepsza od „50 odcieni”, że ostatecznie postanowiłam wreszcie się z nią zapoznać. Pierwszy tom cyklu „Dotyk Crossa” autorstwa Sylvii Day już od początku irytował mnie jednak prawie identyczną fabułą i bohaterami. Brak pomysłu na własną, oryginalną historię, a jedynie bezczelne ściąganie od innych nie jest przeze mnie wyjątkowo pochwalany. Szczególnie gdy ten pomysł wcale, a wcale nie jest jakiś szczególnie fascynujący. Wobec tego już z samego startu autorka otrzymała ode mnie ogromnego minusa. Aczkolwiek postanowiłam dać jej szanse i przebrnąć po raz drugi przez romans Christiana i Any… a raczej Gideon ( tak przy okazji – okropne imię moim skromnym zdaniem) i Evy.  Czy było warto?

O tak! Jeśli ktoś przymknie oko na powtarzające się sytuacje i sylwetki bohaterów otrzyma całkiem niezłe opisy scen erotycznych. Były o wiele bardziej pobudzające i poruszające własną wyobraźnię. Być może zdarzały się mało ciekawe, a powtarzające zdania typu „ale jesteś ciasna”, jednak mimo wszystko literacki styl Sylvi Day jest bezkonkurencyjnie lepszy od pisarskiego pióra E.L James.

Dodatkowo moją uwagę zwrócił przyjaciel Evy o imieniu Cary, który jest biseksualistą. To jedna z najbardziej ciekawych i intrygujących postaci jakie spotkałam ostatnimi czasy w literaturze. Chociaż pod koniec pierwszej części nawet jego zachowanie ciężko było mi zrozumieć. Z drugiej strony nikt nie jest idealny.

„Teraz pragnęłam tylko wrócić do domu i ukryć się przed światem, uwolnić od presji i konieczności udawania, że czuję się świetnie, podczas gdy było dokładnie na odwrót.”

Kolejnym plusem jest brak BDSM. Bynajmniej dla mnie. Jakoś nie rozumiem ludzi, którym ból, bądź jego sprawianie daje przyjemność. Brutalne traktowanie drugiego człowieka – to raczej nie dla mnie. Dlatego plus dla autorki za pokazanie, że i „normalne” współżycie może być cudowne i sprawiający pełnię rozkoszy.

Tak więc moim zdaniem trylogia autorstwa Sylvii Day jest o wiele lepiej napisana od historii Greya i Any stworzonej przez E. L. James. Chociaż wciąż czuje niesmak z powodu tego odczuwalnego hmm… plagiatu?

Dlatego już do was należy decyzja czy pójdziecie moim śladem i sięgnięcie po pierwszą część cyklu „A Crossfire Novel” pod tytułem „Bared to You”.

„- Podobasz mi się – Z dłońmi opartymi płasko o ścianę po obu stronach mojej głowy pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta – Ty też mi się podoba. Ale zdajesz sobie sprawę, że jesteś w pracy, prawda?

– A co to by była za atrakcja być szefem, jeśli nie mógłbym robić, co tylko zechcę?

 – Hmm.” 

10 komentarzy

  1. Z powodu scen erotycznych dla porównania z Greyem mogę przeczytać. Ale jak sama wiesz, gdy dam drugą szansę Greyowi :D
    Mimo wszystko powielane schematy, pomysły na fabułę i u mnie nie cieszą się sympatią… A szkoda, bo książka mogłaby być naprawdę ciekawa.

  2. Grey mi się podobał, zwłaszcza druga i trzecia część. Czytałam o trylogii Sylvii Day i jakoś nie czuję się przekonana. Teraz będzie nas zalewać przed 3 lata fala książek erotycznych, tak jak to było i jest z kryminałami skandynawskimi. Im więcej tym gorzej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *