1.
Osobiście książkę „Po miłość do Mesa Verde” miałam ochotę przeczytać na jeden raz. Już sam wstęp zasługuje na pochwałę. Mówi się, że najgorzej to zacząć. Tamarze Alexander początek udał się niesamowicie! Jestem wprost nim oczarowana! A to sprawiło, że od pierwszego zdania miałam ochotę czytać i czytać… aż do ostatniego słowa. I gdyby nie inne obowiązki to pewnie właśnie tak by było! Tym bardziej, że ciocia mojego partnera właśnie tak na jeden raz „pochłonęła” tę powieść!I nie ma co się dziwić. Przygody Elizabeth Westbrook są tak absorbujące, że świat dokoła przestaje momentalnie istnieć! A Daniel Ranslett? Oj, on to potrafi zawrócić w głowie! Do tego niesamowcie błyskotliwy i kochany asystent głównej bohaterki Josiaha Bircha oraz inni mieszkańcy nie pozwolą czytelnikowi opuścić ich miasteczko choćby na sekundę! Ba! Oni sprawią, że będziecie chcieli tam zostać na dłużej! Nawet mimo takich postaci jak redaktor tamtejszej gazety… Ale w każdym stadzie musi się znaleźć jedna czarna owca, czyż nie?
2.
Tamera Alexander nie tylko pod względem opisów przenosi nas do dziewiętnastowiecznego Timber Ridge czy tytułowego Mesa Verde, ale również bohaterów wystylizowała na tamten czas.Nie tylko pod względem wyglądu, lecz również charakteru czy światopoglądu. Ponadto język jaki wykorzystuje w swoim dziele również odpowiada tamtym czasom, co dodaje jeszcze większego smaczku całej powieści. Dodatkowo książka jest nawet porównywana nawet do westernowego serialu telewizyjnego „Doktor Quinn”. Sama raczej nigdy nie oglądałam tego serialu, ale mam nadzieję, że będę miała okazję to nadrobić. Po przeczytaniu „Po miłość do Mesa Verde” jestem go bardzo ciekawa, tak samo jak i innych książek Tamary Alexander. Jeżeli macie ochotę przenieść choć na chwilę w przepiękne Góry Skaliste, poznać odrobinę historii, przeżyć delikatny romans, a przy tym przeżyć fascynujące przygody książka Tamery Alexander pod tytułem „Po miłość do Mesa Verde” będzie dla was doskonała!
Z chęcią wybiorę się w te rejony
Zapowiada się interesująco :D
Mimo, że zachęcasz i tak pięknie o książce napisałaś, ja sobie odpuszczę. Póki co nie mam ochoty na tego typu literaturę, stos książek na półkach coraz większy… Ale będę o niej pamiętała :)
Długo na lekturę namawiać mnie nie trzeba. Książka zapewne by mi się spodobała :) Będę musiała się za nią rozejrzeć.
Historia jak historia, ale ten dziewiętnastowieczny klimat mnie intryguje.
Być może kiedyś przeczytam, zapowiada się ciekawie.
Lubię romanse historyczne :) Więc myślę, że kiedyś przeczytam :)
Nie przepadam za romansami, dodatkowo powiązanymi z historią… Ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Widać, że książka naprawdę przypadła Ci do gustu, więc dlaczego nie. Może spróbuję :)