Zdążyć do domu na święta – Anna Chaber
Przed sięgnięciem powieść „Zdążyć do domu na święta” Anny Chaber starałam się nie czytać opinii na jej temat. Mimo to docierały do mnie o niej same pozytywne słowa. Czytelnicy wspominali o ogromnych emocjach, łzach w oczach i trudności w odłożeniu tej książki, aż do przeczytania ostatniego zdania. Rozpoczynając lekturę starałam się nie mieć wygórowanych oczekiwań, jednak towarzyszyło mi uczucie, że się nie zawiodę. Czułam, że to będzie dobre rozpoczęcie znajomości z twórczością Anny Chaber.
Lekturę zaczęłam tuż przed snem i gdyby nie to, że nie mogłam sobie pozwolić na zarwanie nocki, to faktycznie najchętniej nie odrywałabym się od niej. Byłam nią zachwycona już od pierwszej strony, a główny bohater w mgnieniu oka zdobył moją sympatię. Być może to kwestia tego, że naprawdę wiele nas łączy pod względem charakteru i osobowości. Nie wszystko, ale wystarczająco, abym doskonale rozumiała sposób jego bycia czy podejmowane decyzje. Filip zdecydowanie został jednym z moich ulubionych bohaterów literackich.
„Analiza jest tak dobra, jak dane, które są do niej dostarczane. Identyfikowanie luk było najtrudniejsze.”
Polubiłam także Kaję, której historia potrafi naprawdę chwycić za serce. Chociaż i w życiu Filipa pewne wydarzenia sprawiły, że ma sporo do przepracowania. To z tego powodu dzień przed Wigilią trafia na lotnisko. Kiedy wreszcie decyduje się na podróż, nagle odwołują lot, na który kupił bilet. Mimo wszystko spokój go nie opuszcza, w przeciwieństwie do dziewczyny, którą zauważył już wcześniej. Trudno, żeby było inaczej – wyróżnia ją przeraźliwy kaszel.
Ciekawa i nieoklepana fabuła o słodko-gorzkim posmaku, wspaniale wykreowani bohaterowie, spore emocje, a do tego odpowiednia dawka świątecznego klimatu. W pewnych momentach aż nabrałam ochoty na wigilijne potrawy i słuchanie koncertów kolędowych. Natomiast w innych żołądek zaciskał się z nerwów, w gardle tkwiła uporczywa gula, a w głowie tworzył się okropny mętlik stworzony przez milion myśli.
“(…) gdy była obok, czułem się spokojniejszym .”
Nie płakałam na tej książce tak jak niektórzy czytelnicy, ale dwa razy faktycznie autorka sprawiła, że w moich oczach zakręciły się łzy. Jednak zaznaczałam już niejednokrotnie, że nie oceniam książek przez ten pryzmat, ponieważ nawet, gdy dana pozycja nie wywołuje we mnie strumieni łez, to i tak potrafi mnie zachwycić. „Zdążyć do domu na święta” Anny Chaber również trafiła do moich świątecznych ulubieńców. Nie była idealna, ale naprawdę rewelacyjna i warta przeczytania.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Czwarta Strona, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję: