Uwielbiam uczyć się historii, ale nie cierpię nudy. Dlatego też kocham czytać wszelkie dzienniki, listy czy biografie. One sprawiają, że wszelkie historyczne postacie ożywają, stają się takimi ludźmi jakimi jesteśmy my. Nie są to już suche fakty, ale uczucia i emocje. Jeżeli historia zawsze była dla was złem koniecznym, może spróbujcie poznawać ją właśnie za pomocą takich pozycji? Uwierzcie mi, naprawdę warto. Szczególnie kiedy czyta się takie dzieła jak „Zniewolony.12 Years a Slave” Solomona Northupa.
Wyobraźcie sobie. Urodziliście się jako wolni ludzie, założyliście rodzinę i jeszcze szczęśliwymi oraz szanowanymi obywatelami . Aż nagle budzicie się z kajdanami na rękach i nogach w ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu. W tym momencie rodzi się pytanie – „Ale jak to? Dlaczego?”.
Takie pytanie zadał sobie w takim momencie również Solomon Northup w 1841 roku kiedy zostaje porwany i sprzedany handlarzom niewolników. Ich nie obchodziły tłumaczenia ciemnoskórego mężczyzny jakoby był wolny. Od razu z góry zakładali, że to wyssane z palca kłamstwa. W końcu chodziło im o pieniądze, prawda?
I właśnie przez tą chorą miłość ludzką do pieniędzy mądry, wykształcony ojciec dwójki dzieci spędził dwanaście lat w niewoli, z dala od rodziny i od wolności, która do niedawna była dla niego tak pewna!
Jednakże ani przez moment nie zwątpił, nie stracił nadziei na powrót w rodzinne strony. Wiedział, że prędzej czy później sprawiedliwości stanie się zadość. Człowiek raz wolny, pozostanie nim na zawsze. Każdego dnia wypatrywał możliwości, małej iskierki, na odzyskanie wolności. Dzięki własnej cierpliwości oraz wierze po dwunastu ciężkich latach na nowo zaczął być wolnym obywatelem. Udało mu się wrócić do domu, do własnej rodziny. I po pewnym czasie spisuje dla nas swoją historię, odyseję młodego człowieka, który z dnia na dzień został niewolnikiem.
Świadectwo dziewiętnastowiecznego amerykańskiego niewolnictwa opisane przez Solomona poruszy was do głębi i na zawsze pozostanie w waszej pamięci. Bez ubarwiania, ani owijania w bawełnę opisuje życie niewolników okraszone ciężką pracą, przemocą i brakiem dostatecznej ilości jedzenia. Również miejsca ich noclegu pozostawiały dużo do życzenia. Northup nie był tylko świadkiem wprost nieludzkich, brutalnych zachowań swoich panów, ale również sam był ich ofiarą. Pierwszy z jego właścicieli stosunkowo przyzwoicie traktował swoich niewolników, lecz niestety przez długi finansowe został zmuszony do wynajmowania ich do pracy na innych plantacjach, gdzie władzę sprawowali, delikatnie mówiąc, mniej miłosierni ludzie. Wówczas niewolnicy nie znali dnia bez bata na plecach! I to często z błahych bądź wymyślonych powodów! „Dwadzieścia pięć jest za drobiazgi, na przykład za to, że w bawełnie znalazł się suchy liść albo pąk, albo za to, że na polu złamało się gałązkę; pięćdziesiąt to za przewinienia średniego kalibru; sto uznaje się za surową karę: to konsekwencja poważnego przewinienia: bezczynności na polu. Od stu pięćdziesięciu do dwustu otrzymywał niewolnik, który kłócił się ze współmieszkańcami chaty, a pięćset, dobrze wymierzonych – co może dało się porównać z byciem rozszarpanym przez psy – czekało uciekiniera, i skazywało go na tygodnie bólu i agonii.”. Nawet teraz, kiedy to czytam, robi mi się słabo i niedobrze. Jak tak w ogóle można traktować drugiego bliźniego? Jak można uważać kogoś za gorszego z powodu innego koloru skóry? Czy wreszcie, jak można w ogóle tak wyzyskiwać człowieka?
Temat niewolnictwa od dawna nie był mi obcy, lecz teraz, kiedy poznałam go od podszewki poprzez historię osoby, która doświadczyła osobiście, na własnej skórze, inaczej go odbieram. Po przeczytaniu książki „Zniewolony. 12 Years a Slave”, oraz obejrzeniu filmu na jego podstawie, kwestia ówczesnego zniewolenia jest mi bliższa, w tym momencie odbieram ją bardziej emocjonalnie niż wcześniej, kiedy były to dla mnie jedynie suche fakty historyczne. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać wspomnienia Solomona Northupa i również wam polecam zapoznać się z jego książką. Naprawdę warto.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:
Tak jak Ty lubię czytać wszelkie dzienniki, listy czy biografie. Na Zniewolonego mam chrapkę od premiery :)
Można z nich się więcej nauczyć niż z podręczników od historii, bo łatwiej przyswajają się nam wszelkie fakty :) Polecam, warto przeczytać :)
Muszę koniecznie najpierw przeczytać książkę, a potem obejrzeć film.
Osobiście książka bardziej mi się spodobała. Z filmu zapadła mi głównie jedna scena biczowania. To było przerażające! Łzy same napływały mi do oczu.
Też miałam pozytywne odczucia po lekturze tej książki, na pewno warto ją przeczytać, żeby w większym stopniu uświadomić sobie, jak okropne były czasy niewolnictwa. :)