Jaki moment w ciągu dnia najbardziej uwielbiasz? Ja za każdym razem nie mogę doczekać się chwili, gdy wieczorem wtulę się w ramiona mojego ukochanego. Czuję się wtedy tak bezpiecznie, otulona spokojem, ciepłem oraz miłością. To wówczas najbardziej odczuwam jego obecność. Pamiętam jak kiedyś szukałam swojego miejsca na ziemi i po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że znajduje się ono między jego prawym a lewym ramieniem. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam tak mówić o Warszawie, znajdującym się w nim Parku Skaryszewskim czy nawet o sentymentalnym dla mnie Szczecinie.
Z natury jestem cholerykiem. Totalnie nerwowym, niezwykle emocjonalnym. Przeżywam wszystko. Mocno. Intensywnie. Nie zawsze to widać, ale w głębi mojej duszy czasami dzieją się takie cyrki, że nawet ciężko sobie to wyobrazić. Byłam pewna, że moja miłość będzie szalona, pełna skrajnych, wyrazistych emocji… taka jak ja. Wiecie co mam na myśli, prawda? I właśnie… zakochałam się w spokojnym, opanowanym, dobrym, czułym i szczerze kochającym mężczyźnie. Początkowo zadawałam sobie pytanie – dlaczego? Kiedy się do niego przytulałam momentalnie się uspokajałam, a przecież ja byłam żądna intensywnych, różnorodnych emocji! Wydawało mi się, że coś jest nie tak. Dopiero jak zaczęłam walkę z nerwicą zdałam sobie sprawę dlaczego moje serce wybrało właśnie jego.
Głównymi objawami mojej nerwicy była duszność oraz ogromny fizyczny ból serca. To było straszne i mam nadzieję, że nigdy więcej tego już nie doświadczę. Jeżeli wówczas mój ukochany dodawałby mi dodatkowych ostrych emocji, nie dałabym rady. Szczególnie, jeżeli byłyby one negatywne. Za sprawą jego opanowania, spokoju oraz bijącej z daleka dobroci i czułości udawało mi się uspokajać. Objawy nerwicy powoli odchodziły. Wystarczyła mi jego obecność…„[…] uspokajające działanie ciepłej, wspierającej obecności jest po prostu jedną z subtelnych form troszczenia się o drugą osobę. Badania wykazują, że sama obecność bliskiej osoby działa przeciwbólowo, bo wycisza ośrodki odpowiadające za rejestrowanie bólu. Co ciekawe, im większą empatią cechuje się osoba towarzysząca cierpiącemu, tym silniejszy jest uspokajający efekt jej obecności.” (Daniel Goleman – FOCUS. Sztuka koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości)
Trafiłam dziś w Internecie na stwierdzenie, że obecność jest lekiem. I po moich doświadczeniach, zgadzam się z tym całkowicie. Żadne prezenty nie zamienią chwil, kiedy bliska osoba jest obok ciebie. Moi przyjaciele są w różnych zakątkach już nie tylko naszego kraju, ale i świata. Nic nie cieszy mnie bardziej, niż czas spędzony z nimi. Za każdym razem chce mi się płakać ze szczęścia. Jednym z najwspanialszych momentów w moim życiu było spotkanie z przyjacielem po 6 latach internetowej znajomości. Największe prezenty wszechświata nie mogą się z tym równać.
Tak samo niespodziewane pytanie przyjaciółki „Przyleciałam z Anglii na kilka dni i właśnie jadę do Warszawy, chcesz się spotkać?”. Uwaga, czas, obecność to najlepsze, co możesz dać bliskim, których kochasz. Właśnie w ten sposób możesz okazać im miłość. Nie ma nic cenniejszego.
Ostatnio bardzo to odczułam. Nagle okazało się, że inna moja przyjaciółka musi wrócić do Szczecina ze względu na studia. W Warszawie nie miała możliwości rozpocząć studia magisterskie na wymarzonym kierunku. Uwielbiałam z nią mieszkać. Cieszyłam się jak małe dziecko, że mam ją obok siebie. A tu o… Ale gdybym chciała ją zatrzymać, to nie tylko byłabym straszną hipokrytką, ale i zniszczyłabym taką przyjaźń, o której marzyłam od dziecka. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to za rok wróci. Przez ten czas będziemy starać się jak najczęściej widzieć, aby wciąż czuć swoją obecność, nie tylko przez rozmowy na Facebooku.
Nie lubię wracać do swojego rodzinnego miasta. Nie czuję się w nim dobrze. Za dużo negatywnych wspomnień tam się pojawia w mojej głowie. Nie po to chciałam się z niego jak najszybciej wyrwać, żeby zaraz wracać. Ale robię to. Najczęściej jak tylko mogę. Wiecie dlaczego? Dla mojej rodziny, którą kocham z całego serca. Kiedy uda mi się tam dotrzeć, staram się wszystkich odwiedzić, pobyć chociażby przez kilka godzin. Podarować im swoją obecność. Pokazać, że jestem, pamiętam o nich i bardzo ich kocham.
Goniąc za zarabianiem pieniędzy i innymi rzeczami materialnymi często zapominamy o tym, co w życiu jest najcenniejsze. Najczęściej doceniamy obecność i zdajemy sobie sprawę, jak bardzo jest ważna dopiero wówczas, gdy ktoś z naszych bliskich odchodzi z tego świata. A dzieje się to najczęściej w najmniej spodziewanym momencie. Może czasami warto sobie coś odpuścić dla kilku niezapomnianych chwil spędzonych w gronie najbliższych? Pamiętajmy, że dawanie innym uszczęśliwia nie tylko obdarowanych, ale i nas samych. To co, komu okażesz swoją miłość dając swoją obecność? Może masz w swoim otoczeniu kogoś, komu samą swoją obecnością podarujesz kawałek nieba?
Wpis powstał w ramach wyzwania #wrzesieńmiłości prowadzonego przez mama-sama.pl w związku z cyklem #12wyzwańMSpl. Oznaczajcie tymi dwoma hasztagami zdjęcia na Facebooku i Instagramie z całego września. Wszystkie zostaną obdarowane obecnością i potężną dawką miłości, a te najbardziej emocjonalne zostaną ponadto docenione zestawami prezentów.:)
Straszne słodziaki z Was ;-P
A dziękuję :D Przyznam szczerze, że często to słyszymy, haha :D
Z trudem przebrnąłem przez ten wpis. Rozumiem jego wartość sentymentalną, ale dla mnie, osoby, która Cię nie zna i nie jest zaangażowana w Twoje życie, była to ciężka lektura, z której nie wyniosłem nic poza kilkoma trywialnymi sentencjami.
Przykro mi, że tak go odebrałeś i nie dostrzegłeś tego co chciałam nim przekazać. Ale cóż, jak to się mówi jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził ;)
Piękny wpis, bardzo prawdziwy. Masz rację, że w pogoni za rzeczami materialnymi człowiek często zapomina, że najważniejsze jest BYĆ z innymi. Ale żeby taka prawdziwa, dobra, wspierająca obecność mogła się zadziać – musimy najpierw sami ze sobą pobyć. Podarować sobie obecność… nie tylko robienie. Ale zwykłe bycie.
To prawda! Nad byciem sama ze sobą jeszcze wciąż muszę popracować, ale jestem na dobrej drodze.
ładne fotografie:) szczęścia Wam życzę:)
Bardzo dziękujemy! :)
Oj tak, Paweł uspokaja Cie swoim przytuleniem. Widać to gołym okiem. :) Piękny wpis, w pełni się z nim zgadzam :)
To jest jeden z tych postów, które wnoszą spokój i wyciszenie. Bardzo przyjemnie się czyta. Empatia i czyjaś obecność są bezcenne w życiu i nie da się ich kupić ani zrekompensować.
Tak, bliskość drugiej osoby jest bezcenna. Ja też mam spokojnego chłopaka, który doprowadził me życie do harmonii. :)
Ale fajna z Was para! Masz absolutną rację – najlepsze, co można podarować drugiej osobie to obecność!
O, zdecydowanie będzie Ci pewnie trudno bez przyjaciółki, ale masz mocne wsparcie! Dacie radę. :)
Obecność drugiej osoby to wspaniałe uczucie, uwielbiam witać dzień w jej objęciach. :)
Piękne zdjęcia i tekst :) Mój ukochany również bardzo mnie uspokaja :)
Hmmm…temat bardzo ważny. Szczególnie dzisiaj, kiedy mamy dla ludzi i dla samych siebie coraz mniej czasu. Rzeczywiście to jest bardzo ważne aby umieć się zatrzymać i wyważyć co dla nas jest najważniejsze. Dla mnie też moja rodzina jest tym co najbardziej cenię i co daje radość i szczęście.
Niemniej jednak faktycznie wpis jest wg mnie w odbiorze zbyt intymny. Może kwestia zdjęć? Czytając czułam się trochę jakbym po kryjomu otworzyła Twój pamiętnik…
Może po prostu granica Twojej prywatności leży w innym miejscu niż moja? :) To co dla mnie intymne zachowuje dla siebie i na blogu nigdy się nie pojawi. :)
Swietne zdjecie to z nogami na ścianie :)
Oczywiste oczywistości o których na co dzień często zapominamy.
Też się nie mogę na was napatrzeć :D :D a zdjęcie z nogami w górę.. bomba! :D
Świetnie razem wyglądacie :) Aż miło patrzy się na takie szczęście.
Lubię Twój sweterek. :)
Ja też go bardzo lubię :D
Fajowa sesja :) Zazdroszczę!
Warto zauważać i doceniać obecność bliskich nam ludzi :)