Mijam ojca z córką, którą właśnie odebrał ze szkoły podstawowej znajdującej się kilka kroków dalej. Mała dziewczynka bacznie mnie obserwuje. W końcu słyszę rozmowę:
Córka: A ta dziewczynka jest już dorosła?
Tata: Tak, jest już dorosła
Córka: Jak będę dorosła, to też będę miała swoją torebkę?
Tata: Tak, będziesz miała,
Córka: Ale mamy już nie będę miała?
Tata: Dlaczego? Oczywiście, że będziesz miała. Tak samo jak tatę, babcię czy dziadka
Córka: Ale będzie już stara, prawda?
Tata (trochę zdezorientowany): Niee, nie będzie stara. No coś Ty!
Oddaliłam się od tej interesującej dwójki na tyle, że więcej rozmowy już nie słyszałam. Ale te kilka zdań ze mną pozostało. Trwale utkwiły w moim umyśle…
Nie masz czasami wrażenia, że utknąłeś w czasie? W którymś momencie w Twojej głowie zatrzymał się obraz przedstawiający Twoich bliskich. Wciąż wyglądają i zachowują się tak samo jak kiedyś. Ich stan zdrowia jest stabilny, wciąż wykonują te same czynności z taką samą łatwością. Tak widziałeś ich w dzieciństwie. Od tamtej pory odnosiłeś wrażenie, że tak już będzie zawsze. Czemu miałoby być inaczej? To niemożliwe, żeby byli wiecznie młodzi czy sprawni jedynie w Twoim wyobrażeniu!
Teraz mieszkasz z daleka od domu rodzinnego. Studia, praca oraz inne obowiązki sprawiają, że z rodziną widzisz się tylko kilka razy do roku. A jak już się w tamtych okolicach pojawiasz, to doznajesz szoku. I zadajesz sobie tylko jedno pytanie „kiedy to się stało?!”
Nagle dowiadujesz się, że zawsze spokojny i opanowany dziadek cierpi na Parkinsona. Ponadto z każdą wizytą widzisz, że chodzi coraz bardziej zgarbiony. Porusza się bardzo, bardzo powoli. A przecież to On zawsze najwięcej robił w ogrodzie i na polu! Pamiętasz chwile, gdy woził cię na rowerze w uroczym foteliku wiklinowym jak byłeś jeszcze małym dzieckiem.
A może odszedł kilka lat temu, w najmniej oczekiwanym momencie i to tuż przed bardzo ważnym wydarzeniem rodzinnym? Stało się to kilka dni przed Twoim weselem i do dzisiaj do Ciebie nie dociera dlaczego? Wiedziałeś, że był chory i co jakiś czas jeździł na badania, ale przecież to miało nie być niż poważnego!
Pamiętasz jak w szkole dowiadywałeś się o odejściu dziadków swoich znajomych z klasy. Byłaś przerażony, że kiedyś to i Ciebie może dotknąć. Modliłeś się, żeby to miało miejsce jak najpóźniej. Ale i tak zdawałeś sobie sprawę, że nawet wtedy będzie za wcześnie.
Możliwe, że nawet to nastąpiło zdecydowanie za wcześnie. Zmarł po kilkuletniej walce z rakiem. Ty byłeś nastolatkiem, a może to była jeszcze podstawówka? Obserwowanie jak męczy się z chorobą Cię bolało. Pamiętałeś jego zgryźliwe poczucie humoru oraz teksty, które nierzadko szły prosto w pięty. Potem żarty zastąpiło wsparcie i słowa „nie poddawaj się, pokonasz tę chorobę!”. Ale kiedy tylko zamykałeś za sobą drzwi, ukradkiem ocierałeś łzy. Chociaż nie chciałeś w to wierzyć, to non stop słyszałeś jak pozostali rozmawiają ze sobą, że nie ma szans. Kwestia miesięcy… dni… godzin…
Nie możesz się doczekać wizyty u babci. Jeszcze niedawno robiła najlepszy rosół i kotlety mielone na świecie, a teraz nagle dowiadujesz się, że jest tuż po chemii, a do tego niedowidzi. Nie ma siły, żeby ugościć Cię tak, jakby tego chciała. Tym razem to Ty przywozisz dla niej ciasto ze zdrowych składników na spróbowanie i cieszysz się każdą chwilą z nią spędzoną. Ciężko Ci opuścić jej mieszkanie. Boisz się. Tak bardzo się boisz.
A może wręcz przeciwnie? Twoja babcia to żeńska wersja Dziarskiego Dziadka i naprawdę dobrze się trzyma? Ale gdy zdrowie pozostałych dziadków szwankuje, to pewnie za każdym razem już z niepokojem spoglądasz czy na pewno wszystko jest w porządku? Bliscy potrafią wiele ukryć. To działa w dwie strony. Oni tez próbują oszukać czas. Nie chcą wierzyć, że jakaś choroba dopadła właśnie ich. A nawet, kiedy się już z tym pogodzą, to nie chcą martwić swojej rodziny i wszystko ukrywają…
Ostatnio pewna staruszka przytrzymała mi, drugiej pani i młodemu chłopakowi drzwi do windy. Oczywiście on i ja chcieliśmy ją zastąpić, aby sama bez problemu weszła. Jednak za nic nie chciała. Stwierdziła, że jak już trzyma, to mamy wchodzić. Ale w windzie nawiązała rozmowę z tą drugą panią. Przyznała się, że jeszcze czasami udaje taką dzierlatkę. Sama jednak stwierdziła, że to po prostu oszukiwanie samej siebie.
Wszystko odniosłam w stosunku do dziadka i babci, ale tak naprawdę może tu chodzić o każdego naszego bliskiego – o ciocię, wujka czy nawet rodziców. Chcielibyśmy, żeby byli wiecznie młodzi, zdrowi, a także w pełni sprawni. Oni zapewne też chcieliby tego samego. I chociaż zdajemy sobie sprawę, że to niemożliwe, w dalszym ciągu zatrzymujemy w swoim umyśle bliskich z wybranego okresu ich życia. Z jednej strony, to może dobre rozwiązanie – zapamiętamy bliskich w ich najlepszej wersji siebie. Ale z drugiej strony może oni bardziej potrzebują obecności, wsparcia i pomocy właśnie teraz?
W natłoku zajeć i problemów nie dostrzegamy, jak ludzie wokół nas sie zmieniają. Widzimy, że z roku na rok robimy sie starsi, ale nie odnosimy tego do naszej rodziny.
Ja czasami łapię się na tym, że sama się zatrzymuje – jeszcze jakiś czas temu miałam wrażenie, że ciągle mam 17 lat. Teraz zatrzymałam się na 21. To prawda, że w dzieciństwie chcemy szybko osiągnąć dorosłośc, a potem często tęsknimy za dzieciństwem…
Ciekawy tekst i fajne zdjęcia:-)
Szkoda, że nie podzieliłaś się własnymi przemyśleniami na ten temat ;)
Ostatnio uczestniczyłam w spotkaniu moich rodziców z ich znajomymi. Nie widziałam ich od lat, czasami mijałam ich gdzieś w sklepie czy na ulicy, ale nie przyglądałam się wówczas zbytniu. I nagle teraz do mnie dotarło, jak wszyscy się postarzeli! W głowie miałam ich obraz sprzed 10 lat i dopiero teraz go zaktualizowałam…
Inaczej też spojrzałam na swoich rodziców…
O tak, po długo niewidzianych znajomych rodziców bardzo widać jak zatrzymuje się czas w naszych głowach…
Bardzo poruszający tekst. Przyznam, że na co dzień unikam refleksji na temat przemijania, a to chyba jest błąd, bo jest to potrzebne by żyć świadomie i nie przegapić czegoś ważnego
Ja ciągle mam wrazenie, że mam 16 lat, a mam ponad 30 :p
No niestety, czas przemija i chyba każdy z nas ma takie wrażenie, że im więcej ma lat tym czas leci co raz szybciej. Jeszcze między 20 a 30 rokiem życia czas płynął na stosunkowo wolnych obrotach, ale wraz z pojawieniem się na liczniku 30’ki, człowiek ledwo się nie obejrzał a tu już co raz bliżej 40’ka.. :/
Mimo, że się wyprowadziłam to z rodziną jestem blisko i widzę zmiany, ale i tak niezmiennie mnie zaskakują. Mam wrażenie, że tak jak jest, będzie już zawsze i jakoś nie ogarniam tego, że kiedyś, kogoś z najbliższych może zabraknąć. Ciężka sprawa, trudna do zrozumienia, ale każdego czeka. Niestety.
A ja patrzę w lustro i niewiele widzę zmian, ale kiedy wnuki przychodzą i widzę jak rosną to dochodzi do mnie jak szybko mija czas.
Zawsze twierdzę, że tylko ciało się starzeje, a umysł zostaje wiecznie młody:) Tak więc starsza pani „dzierlatka”, jak najbardziej mi pasuje :)
Miałam to wrażenie z pradziadkami, który zmarli już kilka lat temu. Długo przyjeżdżałam na wieś i zawsze byli, aż za którymś razem okazało się, że babcia mnie nie poznaje, że trzeba jej przypominać czyją jestem córką, wnuczką… trzeba po kilka razy powtarzać to samo. A z przemijania zwykle zdajemy sobie sprawę dopiero gdy dotyka nas bezpośrednio – czyli najczęściej gdy kogoś zabraknie…
To prawda, chcemy zatrzymać czas, chcemy, aby nasi bliscy się nie starzeli, nie tracili sił, aby nie trzeba było ich odwiedzać w szpitalu. Z drugiej strony to jest wtedy ten czas, gdy najbardziej jesteśmy im potrzebni – rozmowa, uśmiech, spacer, pokazanie, że są przydatni i oni też nam w czymś mogą pomóc, w jakimś drobiazgu. Z jednej strony jest to bardzo smutne, bo śmierć jest nieunikniona, z drugiej strony kontakt z osoba schorowaną, niedołężną jest niezwykle istotny…
Tez mi sie wydaje ze gdyvys opisala troszke o swoich przemyslenoach lepiej by to wygladalo troszke jak nie dokonczony post mam wrazenie :)
A ja mam wrażenie, że nie przeczytałaś go dokładnie i ze zrozumieniem, ponieważ cały ten post to moje przemyślenia. ;)
Ja zauważyłam, jak poleciał czas na moich bliskich, z którymi dość często się widzimy… I często o tym myślę ostatnio, bo nie są to te same osoby z czasów, kiedy byłam dzieckiem i niestety trzeba się z tym pogodzić, bo nic się z tym nie da zrobić… :(
Ja mam wrażenie, że kiedy mamy kogoś na co dzień, nie widzimy tak bardzo tego, że coś się zmienia. Druga rzecz, to my pewnie też tak będziemy kiedyś udawać, że wszystko jest OK, żeby nie martwić bliskich – no, chyba, że do tej pory zostaną wynalezione jakieś superleki czy coś, co pozwoli nam zachować zdrowie i sprawność :-)
Bardzo fajne zdjęcia bardzo fajny wpis ja sama nie wiem kiedy mi ten czas szybko przeleciał.
Bardzo daje do myślenia to co napisałaś. Warto czasem się zatrzymać i pomyśleć o najbliższych, którzy z racji codziennych spraw niekoniecznie są bliscy.
Takie oszukiwanie siebie ma wielką moc pozytywnego nastawiania się, nie poddawania przeciwnościom. :)
Bardzo mądry wpis! Poruszyłaś ciekawy temat, który skłania ku refleksji np. nad relacjami z bliskimi. To ważna sprawa, o której często dziś się zapomina…
Robiłam trzy podejścia do przeczytania całego posta, bo bardzo się wzruszam czytając takie rzeczy. Ja też mam czasem podobne przemyślenia i fajnie zajrzeć do posta, w którym jest to wszystko uporządkowane i ładnie ubrane w słowa.
Dziękuję za miłe słowa! Przyznam Ci szczerze, że ja płakałam podczas pisania tego wpisu.
Czas tak szybko leci. Najbardziej widać to po dzieciach – własnych i obcych, po po sobie to dopiero, jak ogląda się stare zdjęcia.
Jaki genialny wpis 😍
Dziękuję! Ciesze się, że Ci się spodobał. :)
Wpis skłania do chwili zastanowienia i refleksji. Ciężko mi się go czytało. Czas rzeczywiście ucieka nam między palcami.
Trochę mnie zasmucił ten wpis ale i dał do myślenia. Mnie się ciągle wydaje że jestem piękna i młoda mimo już prawie 39 lat :) i mam nadzieje że będę mogła być taka jak najdłużej się da. Nie chce się starzeć z godnością chcę się zestarzeć jak najpóźniej się da!
Bardzo wazny tekst, wlasnie jestem na tym etapie, ze teraz ja opiekuje sie moimi bliskimi… I robie to chetnie, bo przeciez taka jest kolej rzeczy…
P.S.Piekna sesja zdjeciowa!
Czas nie biegnie, on zapierdziela jak rakieta. Widzę to szczególnie teraz kiedy została mamą. Patrze na mojego synka i się zastawiam kiedy on tak urósł. Przecież tyle co był taki drobiazg jak ze szpitala wyszliśmy, a teraz już chodzi i ma 12 zębów. Patrzę też na moją babcię, jaka dziarska babcia była, jeszcze rok no może 2 lata, a teraz prosi żeby ją zawieźć do kościoła bo nie da rady sama dojść. Przeież ja tyle co miałam 21 lat, potem 25, a teraz już gruba 3 z przodu….
Piękny tekst, aż łzy mi napłynęły do oczu, bo właśnie tak było w moim przypadku, że mój Dziadek odszedł tydzień po moich 18 urodzinach. Warto żyć wspomnieniami, bo dają nam energie. Ja uważam, że moi Dziadkowie są zawsze przy mnie, chociaż już ich nie widzę to i tak zawsze mnie wspierają.
Na początku tego roku pożegnałam babcię, która od kilku lat chorowała. Widywałam ją mniej więcej raz w miesiącu, kiedy przyjeżdżałam na weekend do domu ze studiów. Bardzo ciężko było widzieć ją tracącą siły. Myślę, że to, że widywałam ją tak rzadko też miało ogromne znaczenie :(
Miałam nie raz takie przemyślenia… Na początku strasznie mnie przytłaczało myślenie o bycie ludzkim ogólnie i o tym, że kiedyś znikniemy a świat będzie się kręcił dalej. Na szczęście już nie działa to na mnie tak przytłaczająco jak kiedyś, bo wiem, że kiedyś wszyscy razem się spotkamy po drugiej stronie :) I dziękuję, że było mi dane w to uwierzyć :)
Oczywiście należy pamiętać o swoich bliskich, którzy na pewno nas potrzebują… Bądźmy z nimi póki są… Świetny wpis, dający do myslenia, pozdrawiam :)
Im rzadziej widzę się z bliskimi, tym bardziej doceniam te chwile, kiedy możemy być razem. Czas płynie bardzo szybko, zmiany są nieuniknione, jednak gwałtowna konfrontacja ze starością i zmianami bywa dla wielu osób szokiem. Dlatego myślę, że tak ważne jest pielęgnowanie relacji i wzajemne bycie dla siebie.
Przyjemnie się czyta :)
Miło mi, chociaż jestem zaskoczona, bo od innych slyszę, że ciężko się czyta – nie jest to raczej łatwy i przyjemny temat ;)
O tak, czas pędzi nieubłaganie – mam wrażenie, że coraz szybciej i szybciej. Warto czasem się zatrzymać, choć na chwilę.
Niestety jak to sie mówi ” starosć nieradość, młodość niewieczność”, czas biegnie bardzo szybko. Najgorzej jak ta starosc dodatkowo obciążona jest poważnymi chorobami.
tak. widze to w swojej Rodzinie. jak można szybko tąpnąć. i nagle bliski żwawy człek, staje się ociężały choć umysł chciałby inaczej. tak… życie to choroba śmiertelna.
mieszkam blisko rodziców i widzę jak się starzeją, za to ktoś kto nie widział ich z pól roku widzi te zmiany mocniej i silniej
Ja sama czuję, jakby metryka żyła u mnie swoim życiem, a ja swoim, czuję się młodsza o 15 lat. Zadzwiające. I ludzie dają mi 15 lat mniej. Magia pozytywnego myślenia?
Świetny wpis… :)
Dobrze jest czasami zatrzymać się, rozejrzeć wokół i uświadomić sobie, jak szybko życie się zmienia…
Pozdrawiam!
Napisałaś do niezwykle prawdziwie…
Ładne zdjęcia <3
Dziękuję :) Szkoda, że nie napisałaś nic odnośnie treści wpisu. Chętnie poznałabym Twoje przemyślenia. :)
Fajny wpis
Czas za szybko leci… Ech
Od kiedy mam dziecko to strasznie widzę, jak szybko ten czas upływa. Wcześniej tego w ogóle nie zauważałam!