_MG_0015_00_1_2_3_4

Kocham spacery.  Mogłabym chodzić całe dnie. Nawet samotne wędrówki sprawiają mi ogromną przyjemność.  Zakładam wówczas słuchawki na uszy, a nogi same zaczynają mi iść w rytm muzyki. Jest to dla mnie idealny czas na przemyślenia, podjęcie najważniejszych decyzji, a także oczyszczenie organizmu ze wszelkich zmartwień i problemów. Po długim spacerze czuję się jak nowo narodzona, w pełni szczęśliwa. Chodźmy na spacer! Uwolnijmy endorfiny!

_MG_0025_00_1_2_3_4

Natomiast wspólne spacery są idealną porą na poważne rozmowy, wyjaśnienie sobie wszelkich waśni i nieporozumień.  Nic nas nie rozprasza, nikt wam nie przeszkadza. Możemy z naszym rozmówcą skupić się na tym co chcemy sobie przekazać. A jeśli wszystko jest między nami to spacer jest po prostu świetnym rozwiązaniem na spędzenie razem czasu. Tak, zdecydowanie kocham spacery! Szczególnie w tak piękną, wiosenną pogodą.

_MG_9975_00_1_2_3_4

Ponadto spacer to samo zdrowie! Chodzenie jest naprawdę świetną formą aktywności fizycznej, a do tego nie wymaga żadnych specjalistycznych sprzętów! Podczas takich wędrówek dotleniamy się, a dzięki temu nasz mózg lepiej pracuje. Za sprawą spacerów uwalniamy także endorfiny, więc i nasz humor ulega poprawie.

_MG_9983_00_1_2_3_4

Regularne spacery sprawiają również, że nasza figura wygląda lepiej, wzmacniamy mięśnie nóg i pośladków, poprawiamy swoją kondycję, krążenie oraz wydolność serca, a nawet spalamy nadmiar kalorii! Dzięki długim marszom możemy nawet zrzucić zbędne kilogramy.  Często spotykam się z tym, że osobom puszystym radzi się rozpoczynać przygodę ze sportem właśnie od spacerów. Spacery to także idealny kosmetyk dla naszej skóry. Jeżeli spędzamy na świeżym powietrzu dużo czasu zaczyna wyglądać ona na świeżą i promienną.

_MG_9985_00_1_2_3_4

Gdy nie mam ochoty na bieganie, czy inną męczącą formą aktywności fizycznej, wybieram się na długi spacer. Uwielbiam chodzić wzdłuż Wisły.  Wspominałam już w pewnym miejscu na blogu o tym, że to właśnie w niej topię wszelkie smutki. To sama prawda! Wyraźnie, jakby to było wczoraj, pamiętam straszny dzień w pracy, kiedy już miałam zamiar wyprowadzić się z Warszawy, mimo ją bezgranicznie kocham. Byłam kompletnie załamana. Jednakże pomimo zmęczenia i fatalnego nastroju pojechałam na Rondo Waszyngtona, skierowałam się na most Poniatowskiego i stamtąd zaczęłam marsz wzdłuż Wisły. Już na początku spaceru zaczął padać deszcz.  Ja również płakałam. Miałam wszystkiego dość. Ale podczas tego spaceru, z Eldoką w słuchawkach nabrałam sił. Razem z deszczem wypłakałam wszelkie smutki do Wisły. Byłam oczyszczona. Wkrótce po tym zdarzeniu poznałam Pawła, który na dobre odmienił moje życie. Oczywiście na lepsze!

_MG_9989_00_1_2_3_4

6 komentarzy

      1. Ja bym chetnie jeszcze się dowiedziała, jaką marynarkę masz na sobie? :D
        P.S. Może wrzucaj na bloga posty z outfitami? :) Masz fajny styl – myślę, że czytelnikom by się takie posty spodobały.

        1. Styl dopiero niedawno zaczęłam zmieniać, ale dziękuję :) Pewnie outfity z czasem będą się pojawiać :)
          Akurat marynarkę kupiłam już kilka lat temu w lokalnym sklepie w swoim rodzinnym mieście. Nawet nie ma żadnej metki z nazwą firmy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *