O tym, że nie należę do osób zakochanych w Trójmieście pisałam już na blogu dwa razy – w poście o samej Gdyni oraz o tym, z czym te trzy nadmorskie miasta mi się kojarzą. W związku z tym, dlaczego kolejny raz pojechałam do Gdyni, chociaż nie przepadam za Trójmiastem? Przecież jest jeszcze w Polsce tyle miast, nawet znajdujących się nad morzem, których jeszcze nie zwiedziłam. Odpowiedź jest krótka i prosta – See Bloggers.
Na konferencje blogerską chciałam pojechać już od dobrych kilku lat. Jednakże albo nie wierzyłam w to, że się dostanę albo terminy mi nie odpowiadały. W tym roku Ania Kęska zachęcała mnie do zapisania się na Blog Conference Poznań, ale niestety w tym terminie miałam zaliczenia na uczelni. Za to odpowiadała mi data na V. edycję największego wydarzenia dla twórców internetowych w Polsce, czyli na See Bloggers.
W ten sposób wieczorem 21 lipca znalazłam się w Gdyni razem z moją przyjaciółką Anetą. Od razu odebrałyśmy swoje plakietki w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym. Dzięki temu następnego dnia mogłyśmy trochę dłużej pospać, ha! :D
Sobotni poranek rozpoczęłyśmy od niesamowitej prelekcji Jacka Kłosińskiego, i jak się później okazało, jednej z najlepszych prelekcji na See Bloggers. Wyciągnęłam z niej mnóstwo przydatnych rzeczy. Między innymi dowiedziałam się o darmowej aplikacji do notowania Evernote. Czegoś takiego potrzebowałam! A logo to chyba specjalnie dla mnie zrobili! No bo kto kocha słonie bardziej ode mnie, no kto?!
A aplikację wykorzystałam już na kolejnej prelekcji, na której miałam okazję być. Nie każdy był zadowolony z prezentacji Łukasza Jakóbiaka, który głównie skupiał się na sobie i na przedstawieniu wybranych fragmentów swoich wywiadów. Ale ja lubię go słuchać, więc nie żałuję, że się tam znalazłam. Tym bardziej, że po niektóre wartościowe wywiady prędko bym nie sięgnęła, gdybym się o nich wówczas nie dowiedziała. A w Evernote zapisałam sobie informację o fragmencie wywiadu z Katarzyną Miller, który nawiązywał do mojej rozmowy z pewną osobą.
Za to kolejna z prelekcji, na którą trafiłyśmy, była najgorsza z całego wydarzenia. Nie będę może tu pisała o kogo chodzi, ale to była totalna porażka. Organizatorzy w aplikacji umożliwili ocenianie wszystkich prezentacji, więc myślę, że będą wiedzieć o kogo chodzi i to jest najważniejsze. Ogólnie okazało się, że była to zwykła autopromocja pewnej firmy i tyle. Niczego się nie dowiedziałam, a do tego sama firma raczej nie ma zbyt dobrej opinii wśród innych blogerów. Niestety to była strata czasu.
Aby po niej ochłonąć ruszyłyśmy na wyprawę po stoiskach partnerów See Bloggers. A było ich co nie miara! Wiecie, że nie starczyło mi czasu, żeby do wszystkich podejść? Przydałby się jeszcze jeden dzień na zapoznanie się ze wszystkim, co organizatorzy przygotowali. Ogólnie trochę się zawiodłam, że w niedzielę tuż po ostatniej prelekcji wszyscy partnerzy się zawinęli i nie zdążyłyśmy z Anetą spróbować tajskich lodów, które chciałyśmy wziąć sobie na sam koniec. Dotarłyśmy na miejsce o 16:30 a do 16 je robili i nie było opcji, żeby zrobili jeszcze dla nas porcji (Aneta mówiła mi potem, że w sobotę mówili, że będą do 17, ale ja tego nie słyszałam, więc nie potwierdzę).
Zresztą w sobotę była identyczna sytuacja – wychodząc z ostatniej prelekcji też chciałyśmy spróbować, ale usłyszałyśmy, że na dziś koniec. A niestety w trakcie dnia ciężko było wszędzie pójść, o wszystkim pamiętać i spróbować. Moim zdaniem przydałaby się jeszcze taka dodatkowa godzinka po ostatniej prelekcji na spacer po stoiskach partnerów.
Ale wracając do sobotniego dnia. Wybrałyśmy się między innymi na stoisko Zozole firmy Mieszko, którzy zorganizowali świetny i zakręcony konkurs. Żałowałam, że nie było wtedy ze mną Pawła, bo on jest dobry w wymyślaniu pokręconych zdjęć. Za rok muszę zabrać swojego ukochanego ze sobą, zdecydowanie. :D Miałyśmy w niedzielę same spróbować swoich sił… ale zabrakło czasu. Byłyśmy również na stoisku White Press, Siemens, mojego ukochanego Ideau, Hebe, Dermaglin oraz Bracia Koral. U Adamed testowałyśmy z Anetą swoją celność, rzucając piłeczką w określone miejsca na stendzie. Mój wynik to 2/3. Nie sądziłam, że tak dobrze mi pójdzie. :D A na stoisku Annabelle Minerals zrobiłam takie cudne zdjęcie. <3
Zajrzałyśmy także na BuyBlo, gdzie wreszcie poznałam Anię Skurę z What Anna Wears?, którą wypatrzyłam kiedyś na pobijaniu rekordu Guinessa przez Ewę Chodakowską i z miejsca zafascynowałam się bijącym od niej optymizmem. Naprawdę cudowna osoba!
Żałuję, że nie dotarłam do Asusa, gdzie pracowała moja sąsiadka z rodzinnego miasta. Spotkałam ją na terenie obiektu i miałam do nich wpaść i nagle See Bloggers się skończyło nie wiadomo kiedy! Czemu tam czas tak szybko leci? Jednak najbardziej ubolewałam nad AA, do których miałam iść w pierwszej kolejności… jednak ich stoisko wciąż było tak oblegane, że odechciewało się czekać. Tym bardziej, że właśnie czasu rozciągnąć się nie dało. Oczywiście zajrzałam do nich, ale nie miałam możliwość porozmawiania i skorzystania z ich oferty tak na maxa jakbym tego chciała. Proszę organizatorów o duuużooo większe stoisko dla AA w następnym roku i w miejscu, gdzie będzie zdecydowanie więcej przestrzeni. :)
W międzyczasie spotykałyśmy się ze znajomymi blogerkami na krótkie pogawędki. W końcu miałam okazję porozmawiać z moją imienniczką – Aleksandrą Najdą. Miło było się w końcu spotkać chociaż na kilka minut. :) O 16 ruszyłyśmy na scenę głowną i panel mojej największej inspiracji blogowej od lat, czyli Elizy Wydrych-Strzeleckiej z bloga fashionelka. Niestety nie mogłśmy zostać do końca, ponieważ już o 16:45 miałyśmy kolejną świetną prelekcję Natalii Sławek z Jest Rudo. Na szczęście wszystko ze sceny głównej było nagrywane, więc potem sobie całość obejrzę. A Elizę poznałam na imprezie integracyjnej. Szczyt marzeń tego wyjazdu! Od dawna chciałam ją poznać, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji. I powiem Wam, że jest jeszcze cudowniejsza niż myślałam. Ciepła, sympatyczna i otwarta. Nie da się o niej powiedzieć ani jednego złego słowa! Po prostu jest wspaniała. A w niedzielę jeszcze utwierdziła mnie w tym przekonaniu. :)
Tematem przewodnim imprezy integracyjnej był styl rockowy. Podobno udało mi się ubrać zgodnie z nim. Niestety żadnych zdjęć całej stylizacji nie mam, bo ogólnie kiepsko się czułam i tak naprawdę pojechałam tylko zobaczyć jak to wygląda oraz porozmawiać z Elizą. Oceniając samą imprezę przywołam sens słów jednego z uczestników – tam było wszystko rockowe prócz muzyki. Niestety ta była tragiczna. Nie dało się jej słuchać. Z tego względu do środka wchodziłam tylko po jakiś napój czy do łazienki. Tak to przebywałam na dworze jak większość innych osób. I przed 23:00, zaraz po rozmowie z Elizą, zmyłyśmy się, żeby się wyspać przed kolejnym dniem.
W niedzielę nie dotarłyśmy na festiwalowe śniadanie. Zdecydowałyśmy się na wyprawę nad morze do Gdyni Orłowo. Tam porobiłyśmy sobie zdjęcia na molo i klifie, zjadłyśmy pyszne gofry oraz węgierskie ciastko Kurtoszkalacz, trochę odpoczęłyśmy i dopiero ruszyłyśmy do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
Najpierw skierowałyśmy swoje kroki na stoisko Lumene, gdzie odebrałyśmy zestaw kosmetyków do przetestowania. Spodziewajcie się recenzji już niedługo! :) Następnie poszłyśmy na stoisko Oilan, gdzie miałyśmy przeprowadzoną dermokonsultację. Wiecie, że podczas badania mojej skóry okazało się, że nie mam przesuszonej czy odwonionej cery jak myślałam od lat?! I nie powinnam używać kremów do cery suchej a mieszanej w kierunku tłustej. Szok, szok i jeszcze raz szok! Tak naprawdę muszę teraz kompletnie zmienić swoją codzienną pielęgnację. Wciąż nie mogę się otrząsnąć po tej informacji. 25 lat żyłam w przeświadczeniu, że jestem odwodniona, a tu o!
Potem poszłyśmy zjeść spóźnione śniadanie przygotowane przez Łowicz oraz wypić samodzielnie skomponowaną przez siebie herbatę na stoisku Loyd. Ja połączyłam zieloną herbatę z miętą i hibiskusem. Była nawet dobra, chociaż następnym razem wzięłabym inne proporcje. Najedzone skierowałyśmy swoje kroki na najlepszą z całego wydarzenia prelekcję Adrianny Zielińskiej z Alabasterfox. Podlinkowałam Wam post, który jest takim podsumowaniem tego, co Adrianna mówiła na See Bloggers. Polecam lekturę! :)
I właśnie po tej prelekcji spotkałam Elizę, która mimo, że się spieszyła to znalazła chwilę, żeby jeszcze ze mną porozmawiać oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie. A na dodatek już mnie pamiętała i przywitała szczerym uśmiechem. To było takie miłe! Wiecie, że to za sprawą Fashionelki zaczęłam pisać na inne tematy niż recenzje książkowe?
Potem popędziłyśmy na scenę główną na panel Siła kobiet na polskim YouTube’ie z udziałem Pauliny Mikuły, Ewy Grzelakowskiej-Kostoglu, Anny Zając, Justyny Kozłowskiej, Natalii Szymaniec i Karoliny Pielesiak. Nie ukrywam, że znalazłyśmy się tam głównie ze względu na Paulinę z Mówiąc Inaczej, którą poznałyśmy na ostatniej Blogowigilii. Uwielbiam ekspresję tej dziewczyny z całego serca! :)
Ostatnią prelekcją na której byłyśmy była krótka, lecz treściwa prezentacja Tomka Tomczyka. Trochę czułam niedosyt, ale to tylko dlatego, że lubię zarówno go słuchać jak i czytać jego teksty.
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o firmie Pharmaceris, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Miałam ochotę wybrać się na zorganizowany przez nich warsztat. Niestety godziny się nakładały z innym (jak się później okazało, tym najgorszym [!]) i zrezygnowałam.
Jednak chodziłyśmy tam co jakiś czas, bo okazało się, że tam będzie możliwość wykonania badania skóry głowy. Pierwszego dnia mieli jednak pierwszeństwo uczestnicy warsztatów, a drugiego dnia została stworzona lista rano, kiedy nas jeszcze nie było. Mogłyśmy tylko próbować wyhaczyć wolnej chwili, kiedy nikogo by nie było. Nie udało się, ale na sam koniec dostałyśmy najnowszy ich produkt, którym jest oczyszczający peeling trychologiczny H Stimupeel – jak to pan, z którym rozmawiałyśmy, określił – za wytrwałość. Czyż to nie miłe? :)
Przypomniałam sobie wtedy słowa z panelu o siłe kobiet na polskim YouTube’ie, o tym, że ludzie teraz chcą szybko zdobyć popularność, nachapać się hajsem i tyle. A potem są zaskoczeni, że to tak nie działa, że potrzeba czasami lat żmudnej pracy, żeby cokolwiek osiągnąć. Wytrwałość przede wszystkim. Inaczej można się jedynie rozczarować.
Nie wyobrażam sobie, żebym rezygnowała z udziału w See Bloggers tylko dlatego, że nie przepadam za Trójmiastem. Na pytanie dlaczego kolejny raz pojechałam do Gdyni, chociaż nie przepadam za Trójmiastem mogę odpowiedzieć jeszcze inaczej niż na początku – bo czasami warto. See Bloggers jest tego dowodem. Po tych dwóch dniach jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, ze blogowanie jest tym, co chce w dalszym ciągu robić.
Chociaż nie było idealnie, a kabiny w łazience same się zatrzaskiwały (albo korzystały z nich duchy) i zabrakło muzyki rockowej na imprezie integracyjnej to i tak warto jechać! Chociażby po to, żeby wybrać się na stoiska, których nie zdążyło się odwiedzić w tym roku. Trzeba to nadrobić! Może po świetnej prelekcji Jacka Kłosińskiego za rok uda mi się jeszcze więcej upchnąć w te 48h. :) To jak, widzimy się za rok?
Bardzo chciałam być na tym evencie :)
Może za rok Ci się uda! Trzymam kciuki :)
Mi tez zazwyczaj jest nie po drodze na wydarzenia dla blogerów – mam nadzieje że następnym razem uda mi się wybrać :) Żałuję że mnie tam nie było!
Ja już zaczynam ostatni rok studiów, więc mam nadzieję, że za rok będzie już u mnie lepiej z uczestniczeniem w takich wydarzeniach. :D
I to jest chyba najlepsza, najbardziej szczera i najbardziej przekonująca relacja z tego wydarzenia ;) Serio, no jest super. I ja Ci powiem więcej, przekonałaś mnie na tyle, że ja tu u Ciebie zostaję :)
Dziękuję! Mega miło mi to słyszeć! I cieszę się ogromnie, że zostajesz ze mną. <3
Też byłam na Seebloggers! Pierwszy raz w tym roku :) Tylko ja wybrałam inne warsztaty, no i ja uwielbiam Gdynię.
Ja też pierwszy raz w życiu :D Jakie warsztaty wybrałaś? :)
jeju, koniecznie muszę się tam wybrać! Gdybym tylko wcześniej wiedziała, że coś takiego istnieje :(
W takim razie widzimy się za rok? :)
Choć było kilka minusów to raczej małych, które nie miały większego wpływu na ogólne wrażenia. Wyniosłam z festiwalu sporo inspiracji, motywacji, chęci do działania! I na pewno nie zabraknie mnie tam za rok. Mimo że Gdynia wywołuje we mnie stan depresyjny. ;)
Nie tylko u Ciebie! :D Chociaż po części rozumiesz moją niechęć do Trójmiasta. :D A sam wyjazd był ogólnie udany, bo był z Tobą! :)
Fantastyczna relacja oraz zdjęcia! See Bloggers to świetne wydarzenie dla blogerów. Dużo ciekawych prezentacji, szkoda że w tym roku nie mogłem tam być. :)
Byłam na See i nie żałuję. Zwłaszcza, że uwielbiam Gdańsk, więc połączyłam przyjemne z pożytecznym.
Świetna przygoda i fajne doświadczenie! W tym roku nie byłam, ale mam nadzieję, że za rok się uda. :) Tez lubię słuchać Łukasz Jakóbiaka, no i pani Katarzyna Miller <3 A z blogerów też bardzo lubię Jest Rudo! Do zobaczenia za rok w taki razie. :-)