Jak myślicie, czym najpierw przykuła mnie książka autorstwa Anny Łajkowskiej pod tytułem „Pensjonat na wrzosowisku”? Tak, ta piękna okładka skradła moje serce od pierwszej chwili! Jednak negatywne opinie na temat dzieła naszej rodowitej autorki sprawiły, że bardzo długo zwlekałam z sięgnięciem po tę pozycję. Pozostaje tylko pytanie – czy słusznie?

Temat jest niestety bardzo oklepany. Kobieta wyjeżdża sama, bez rodziny, aby wszystko przemyśleć i sobie uporządkować. A na miejscu oczywiście odnajduje nowe życie, nową pasję, a nawet nową sympatię. Jedynie wątek dotyczący kuzynki głównej bohaterki wniósł tak naprawdę coś nowego do fabuły. Chociaż jakby się uprzeć, odkrywanie dawno zakopanych rodzinnych tajemnic także można czasami odnaleźć w innych powieściach. Jednak mimo wszystko „Pensjonat na wrzosowisku” czytało się w miarę szybko i przyjemnie. Czasami miałam wrażenie, że język jest niezbyt dopracowany, a zbyt prosty. Taki.. zwykły. Nad kunsztem pisarskim autorka zdecydowanie powinna jeszcze popracować. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach zauważę jakiś postęp pod tym względem. Na pochwalę i to sporą pochwałę zasługuje natomiast wiersz, który skradł moje serce tak samo jak i okładka książki. Istna magia i ogromny talent!

„Czy zdążysz się ze mną pożegnać?

Czy zdążysz powiedzieć coś jeszcze,

Nim słowa rzucone ostatnie

Zamarzną w powietrzu na zawsze?

Chciałam tylko swoim spojrzeniem

Z wyrzutem – zostawić Cię w smutku,

W pokoju pełnym zapachu

Nowości Twojego jutra.

Marzyłam, że mnie zatrzymasz,

Że przerwiesz gniew i milczenie

I nie pozwolisz, bym poszła,

Zabrała to straszne spojrzenie.

Nie zostawiaj nas w taki sposób,

Zawołaj, podaruj cokolwiek,

Szklaną kulę, co zmieści się w dłoni,

Będę ją zawsze trzymała przy sobie”

Bohaterowie stworzeni przez autorkę byli normalnymi, szarymi ludźmi… jak dla mnie aż za bardzo. Nie zapadają czytelnikowi w pamięci, mimo swojej normalności mam wrażenie, że nic mnie z nimi nie łączy. Nie czuję wobec nich żadnej więzi, żadnej tożsamości. Za jakiś czas może będę pamiętała jedynie właścicielkę pensjonatu, która miała to coś w sobie.

Podsumowując – „Pensjonat na wrzosowisku” autorka Anny Łajkowskiej to książka jakiś wiele na naszym rynku. Po za okładką i pięknym wierszem jak dla mnie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jeżeli lubicie schemat – kobieta wyjeżdża by odnależć nowe życie – ta książka wam się spodoba. Jeśli macie dość oklepanych tematów… Hmm, to chyba wiadomo. ;) Ja osobiście sięgnę po kolejną część. Chcę dać drugą szansę autorce. Jestem ciekawa czy u autorki widać jakiś postęp w warsztacie pisarskim i w pomysłach na fabułę. Mam nadzieję, że tak będzie!

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Dragon, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

18 komentarzy

  1. „Temat jest niestety bardzo oklepany. Kobieta wyjeżdża sama, bez rodziny, aby wszystko przemyśleć i sobie uporządkować. A na miejscu oczywiście odnajduje nowe życie, nową pasję, a nawet nową sympatię.”
    Nie jara mnie taka fabuła, rzeczywiście jest ostatnio strasznie oklepana. Zwłaszcza, jeśli autorka musi jeszcze popracować nad kunsztem pisarskim.
    Okładka rzeczywiście śliczna :) ale jeśli najlepszym elementem książki jest okładka, to nie za dobrze ;P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *