Wrzesień był dla mnie trudnym, ale niezwykle ważnym miesiącem. Dopiero wówczas mogłam poukładać sobie praktycznie wszystko to, co zawaliło mi się na przełomie czerwca oraz lipca. I nie mam tu na myśli jedynie kampanii wrześniowej.;) Powoli wychodzę na prostą. Jeszcze nie wszystko jest tak jak być powinno, lecz myślę, że jestem na dobrej drodze. Staram się z całych sił, żeby do końca roku mieć już w życiu całkowicie poukładane po tym huraganie, który przez nie przeszedł.
Pisałam już o tym zarówno na blogu jak i Instagramie, że nawet w chwilach, gdy życie mi się sypie czy nie mam na nic czasu, staram się dostrzegać pozornie małe rzeczy i się nimi cieszyć. Zapewniam sobie także odskocznie od problemów, tak żeby chociaż na chwile przestać o tym wszystkim myśleć. We wrześniu było mi to wyjątkowo potrzebne. Z tego powodu najpierw zdecydowałam się na udział w Onkobiegu, a potem byłam „wolontariuszem” w Color Run.
Onkobieg jest charytatywnym biegiem, którego IX edycja odbyła się 4 września. Trasa mierzyła 1350 metrów, jednak ilość pokonanych okrążeń na niej zależał już od samych uczestników. Im więcej, tym pula pieniędzy była bardziej zasilana. „Wybiegane” środki przekazane zostały potrzebującym pacjentom onkolgicznym – podopiecznym Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Mięsaki SARCOMA, a także Fundacji United Way Polska. Dla uczestników zapewnione były koszulki oraz medale upamiętniające wzięcie udziału w tak szczytnej akcji.
Tak naprawdę do samego końca zastanawiałam się czy jechać. Następnego dnia czekał mnie najważniejszy egzamin, od którego wiele zależało w moim dalszym życiu. Na Instagramie pisałam nawet o nim, że był dla mnie TEORETYCZNIE kwestią życia lub śmierci. Jednak w końcu stwierdziłam, że te kilka godzin mnie nie zbawi, a uczestnictwo każdego z nas w tego typu akcjach charytatywnych może okazać się dla kogoś PRAKTYCZNIE kwestią życia lub śmierci. Tak więc pojechałam razem z mężem i bratem. Razem zrobiliśmy jeśli dobrze pamiętam 16 okrążeń – bo Paweł o jedno więcej. W następnym roku również zamierzamy pobiec i zrobić ich jeszcze więcej!
Warto wspomnieć, że po każdym wykonanym okrążeniu dostaje się frotkę. Później na ich podstawie liczą ile zostało wykonanych okrążeń (od początkowej ilości frotek odejmują ilość frotek, które im pozostały). Już przed biegiem czytałam na facebooku, że dla wielu osób nieważne są medale czy koszulki – oni „kolekcjonują” frotki.:) Tu możecie obejrzeć jak w tym roku wyglądał Onkobieg (dosłownie w pierwszej sekundzie możecie zobaczyć mnie z Pawłem i bratem;D):
Z kolei 10 września odbył się bieg Color Run. Zawsze marzyłam o wzięciu udziału w tym biegu, jednak zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. Nigdy nie pomyślałam, że wezmę w nim udział… od drugiej strony. W środę wieczorem napisał do mnie Freaky Runner Dominik ;D z propozycją uczestniczenia w Color Run z innej perspektywy – mianowicie obsypywania biegnących ludzi fioletowym proszkiem. Mieliśmy już zaplanowaną całą sobotę, ale w końcu zdecydowaliśmy się dołączyć do drużyny Dominika i… nie żałuje! Jeżeli tylko Dominik za rok będzie chciał to bez zastanowienia krzyczę – jestem chętna!
Poniżej macie zdjęcie zespołu Gumisiów, którzy sypali w ludzi proszkiem z Gumijagód.;D
Ps. Dominik za megafonem jest mistrzem! Żałujcie, jeżeli nie mieliście okazji Go usłyszeć i życzę Wam, żebyście mieli okazję to nadrobić.;D
Niedługo po tych wydarzeniach przeczytałam na fanpage’u portalu magazynu psychologicznego taki tekst:
Jakie to proste i prawdziwe! Sama wierzę w karmę – zarówno w to, że zło jak i dobro, które uczyniliśmy innym, powraca do nas. Jednak czasami zapominamy o dawaniu. Oczekujemy od wszystkich nie dając nic samemu. Albo dając byle co. Kiedy zaczęło mi się sypać życie w czerwcu zaczęłam skupiać się na sobie. Dopiero tak naprawdę we wrześniu od Onkobiegu zaczęłam zastanawiać się, że może zamiast w stu procentach patrzeć na swoje problemy, rozejrzę się wokół siebie czy ktoś inny nie jest bardziej potrzebujący? Może zdam egzamin skoro uczyłam się całe wakacje, a tego jednego dnia pomogę komuś innemu? Uwierzcie mi, sypanie proszków wcale do lekkich zadań się nie zalicza – sama się zdziwiłam! Byłam pewna, że będzie to łatwe, proste i przyjemne! A następnego dnia miałam takie zakwasy, że ruszyć się nie mogłam. Bolała mnie każda część mojego ciała! Ale byłam ogromnie szczęśliwa, że mogłam chociaż przez chwilę dać radość innym. Zresztą sobie też, szczególnie, że z emocji brzuch mnie przestał boleć – a nawet tabletki nie pomagały.;)
Po przeczytaniu tego tekstu jeszcze bardziej skupiam się na dawaniu innym – od kupowania drobiazgów dla bliskich – zarówno dla tych starszych jak i tych najmłodszych, którzy niedawno dopiero się urodzili (przykładowo dla mojej miesięcznej bratanicy – nooo musiałam się pochwalić!:D). Nie zawsze są to drogie prezenty – tu chodzi bardziej o gest, a także o szczerość. Czy czasami nie dajemy prezentu tak na odwal się. Zawsze lubiłam obserwować bliskich, słuchać tego co mówią i na podstawie tego domyślać się czego tak naprawdę chcą i potrzebują. Przykładowo swojemu mężowi na dzień chłopaka dałam słoiczek wypełniony truflami. To Jego ukochane cukierki i kiedy ostatnio robiłyśmy z mamą zakupy był smutny, że wśród cukierków, które wzięłyśmy nie było tych jego ulubionych. Nawet nie wyobrażacie sobie jak się ucieszył na widok tego słoika. Niby nic, a jednak coś!;) Dawanie jest naprawdę cudowne. Chyba nawet lepsze od bycia obdarowywanym. Spróbujcie raz, a nie będziecie mogli przestać! Przynajmniej tak to wygląda w moim przypadku i Wam też tego życzę.;)
Przyznam się szczerze, że o onkobiegu słyszę po raz pierwszy. Chciałabym wziąć udział w tak wspaniałej inicjatywie :) Do września mogę złapać formę :)
Graruluje zaangażowania i wytrwałosci. Kiedys tez bylam wolontariuszką,doskonale doświadczenie. Pozdrawiam
Ja po bieganiu też czuję, że żyję!
W takim razie – piąteczka! :D
Takim proszkiem z gumijagód chętnie i ja bym się posypała. Bardzo szlachetna inicjatywa!
W tym roku byłam czerwonym kapturkiem. :D I już nie mogę się doczekać kolejnej edycji. :)
Kurcze, super, że mogłaś być wolontariuszka, dawanie innym bardzo nas wzbogaca i czyni po prostu lepszymi ludźmi:) Świetne są te zdjęcie, sama wzięłabym chętnie udział w takim Color Run! Może następnym razem!
Polecam! Ja w tym roku ponownie wzięłam udział i jestem zachwycona! Już nie mogę się doczekać kolejnej edycji. <3