” – Jeszcze tylko dwa miesiące, a potem będę miała więcej czasu na błogie lenistwo… Pff. Kogo ja oszukuje? Przecież zaraz znowu sobie coś dodatkowego wynajdę.;)”
Nie wynalazłam. Życie mi samo wynalazło i to wcześniej. Zniknęłam, ale nie dlatego, że chciałam. Zwyczajnie musiałam. Dostałam w ostatnim czasie takie kopniaki od życia, że moja psychika jest nieźle poobijana. Aby nie paść po drodze musiałam zrezygnować z wielu rzeczy. Nie tylko z bloga. Przestałam trenować, przestałam czytać. Nie nadawałam się kompletnie do niczego. Po podroży poślubnej zamiast, tak jak planowałam, wrócić z powerem do pracy… przesypiałam całe dnie. Gdyby nie kochający mąż, cudowna rodzina i prawdziwi przyjaciele, nie wiem jak dałabym sobie radę. Ciężko w to uwierzyć, ale zgubiłam gdzieś po drodze szczęście.
Teraz każdego dnia staram się powoli je odnajdować na nowo. Ale nie jest łatwo. Coś we mnie głęboko siedzi i nie chce za nic mnie opuscić. To sprawia, że nie chce mi się działać, wszystko wydaje mi się pozbawione sensu. I nie, to nie jest lenistwo. Nie tym razem. Lenistwo pokonałabym raz dwa.
Nie jest mi łatwo o tym pisać. Tu tak pisze o szczęściu, radości z najmniejszych rzeczy… a nagle sama nie potrafię tego robić. Uśmiecham się, cieszę. Wiele radości mnie spotkało w ostatnim czasie. Ale jednak w środku mnie tkwi taki przemożny smutek, który te radości nie są w stanie do końca pokonać.
Chyba właśnie to o czym czytałam daje mi siłę, żeby walczyć. Inaczej pewnie już bym się poddała, Zniknęłabym na zawsze. Ale ja nie potrafię zrezygnować. Powoli, krok po kroku, wrócę na właściwe tory. A wtedy ruszę z pędem, aby nadrobić wszystkie zaległości. Aby spełniać kolejne marzenia. Po podróży poślubnej mam ich jeszcze więcej! Motywacja więc jest, tylko jeszcze brak wystarczających sił do działania. Mój organizm jest przemęczony, ma dość. Musi jeszcze chwilę odpocząć. Nabrać podwójnej mocy do realizowania kolejnych celów i pokonywania nowych przeszkód na drodze!
„I dobrze wiesz, bo znasz swą siłę na wylot.
Co by świat Ci nie zrobił, tam zawsze będzie się paliło.”