24 września 2013 roku na pewno zapamiętam jako niesamowicie pozytywny dzień. Obudziłam się rano rześka i wypoczęta, kiedy do mojego okna zaglądało piękne słoneczko! Już sam ten fakt sprawia, że życie nabiera kolorów! W pracy czas mijał mi stosunkowo szybko, oraz przyjemnie, mimo że przy takiej cudownej pogodzie musiałam do 17 siedzieć, jak to ostatnio usłyszałam, w „bunkrze”. ;)

Po 15 dostałam wiadomość od Wydawnictwa Albatros z zaproszeniem na spotkanie z genewskim pisarzem Joelem Dickerem. Przyznam szczerze, że do wczoraj nie wiedziałam, iż ktoś taki nawet istnieje. ;) W związku z tym w pierwszym momencie stwierdziłam „nie chce mi się jechać”. Ale coś mnie tknęło i zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę na jego temat i im więcej czytałam, tym coraz bardziej miałam ochotę jednak tam się wybrać. Dodatkowo, przyznam szczerze, kusiła mnie perspektywa konkursu, który miał być przeprowadzony na miejscu. Jako nagrody przeznaczone były książki, pen-drive i e-booki. No więc dalej szukałam informacji jednocześnie robiąc notatki, które mogłyby się przydać przy pytaniach konkursowych. Chyba już wtedy czułam, że naprawdę tam pojadę! :) Ale przełom miał dopiero nadejść… Kiedy tylko zobaczyłam zdjęcie pana Dickera zaśmiałam się do wspólniczki „Patrz jaki przystojniak! Teraz to na pewno muszę tam się znaleźć! ;)” Oczywiście żartuję! To nie był powód mojej obecności na spotkaniu. ;) Bardzo zaintrygowała mnie jego aktualnie promowana w Polsce powieść pod tytułem „Prawda o sprawieHarry`ego Queberta”. A do tego niecodziennie poznaje się szwajcarskiego pisarza, czyż nie? ;)

Takim oto sposobem wyciągnęłam swojego partnera na Marszałkowską do Empik Junior. Szczęśliwa, że pierwszy rząd wolny, więc wszystko będę dokładnie widzieć (a i na pytania konkursowe łatwiej odpowiadać… ;)), zajęłam swoje wymarzone miejsce i czekała na przys…. na pisarza. ;)

Nie umiem wam określić pierwszego wrażenia jakie na mnie wywarł sam jego widok, ale jak usłyszałam jego głos to oniemiałam z wrażenia. Aż momentalnie zachciało mi się nauczyć francuskiego. Nie wiedziałam czy mam słuchać tłumacza, (a propos bardzo dobrego i sympatycznego Pana Oskara Hedemanna) czy jedynie wsłuchiwać się w głos Joela Dickera. Mam bardzo ogromną słabość do męskich głosów, więc proszę wybaczcie mi ten zachwyt. ;)

Z góry was też przepraszam za jakość zdjęć, ale ze względu na to, że o spotkaniu dowiedziałam się tak późno, nie zabrałam z mieszkania własnego aparatu i do dyspozycji miałam jedynie Iphone`a swojego chłopaka.

W trakcie zadawania pytań Dickerowi, zaintrygowało mnie szczególnie jedno zdanie przez niego wypowiedziane przy jednej z odpowiedzi. Bardzo chciał przyjechać do Polski, było to dla niego bardzo ważne. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego. Chciałam nawet zadać mu publicznie te pytanie, ale na czas konkursu zupełnie się wyłączyłam i obawiałam się, że już coś na ten temat powiedział i będzie mi wstyd. ;) Ale jako uparta osoba uzyskałam odpowiedź na swoje pytanie. Jak? Dowiecie się troszkę później. ;)

Zaskoczył mnie konkurs. Organizatorzy trochę sobie zadanie ułatwili. Miało być losowanie e-booków spośród uczestników spotkania, a do tego konkurs, w którym nagrodami miały być książki i pen-drive`y. W końcu wyszło na to, że wszystko zostało połączone i były do wygrania trzy zestawy ufundowane przez wydawnictwo Albatros składające się z e-booka, książki i pen-drive`a.

Zadaniem konkursowym było obsadzenie ról do ekranizacji książki Joela Dickera pt. „Prawda o sprawie Harry`ego Queberta”. Tu Iphone okazał się niezawodny, ponieważ z wrażenia zapomniałam jak się nazywa Bradley Cooper (jako młody Harry Quebert), nie pamiętałam nazwiska Iana Somerhaldera (jako Marcus Goldman), nie byłam pewna jak się pisze poprawnie George Clooney(jako stary Harry Quebert), a do tego nie miałam koncepcji komu przyznać damską rolę (w końcu wybrałam Amandę Seyfried jako Nolę Kellergan). Kiedy usłyszałam, że zwycięzcy nie będą wybierani, a jedynie będzie losowanie westchnęłam do chłopka „No i po co ja się tak starałam? I tak nie mam szczęścia w losowaniach..”. Zdążyłam to powiedzieć i usłyszałam „Natasha”. Spojrzałam na partnera, następnie na prowadzącego pana Kubę Kukla, na uśmiechniętego od ucha do ucha Joela Dickera, który właśnie chyba mnie wylosował! I powoli, nieśmiało podniosłam rękę szepcząc „To chyba ja…”. Partner do końca dnia śmiał się ze mnie „To co nie masz szczęścia w losowaniach, tak? ;)” Do tego aktorzy, których wybrałam Joelowi baaardzo się podobały! Nagrody dostała jeszcze jedna Pani i starszy Pan, który trochę oszukał, ponieważ nie wpisał ani jednego aktora, jedynie sam się podpisał ;) Ale nagrodę mu przyznali mimo wszystko. ;)

 

Po wylosowaniu zwycięzców nastąpiło podpisywanie książek. I jak pewnie się domyślacie wtedy właśnie zadałam swoje pytanie Joelowi. Dowiedziałam się, że w Szwajcarii Polska jest bardzo ważnym krajem pod względem literackim, oraz, że słyszał, iż jesteśmy bardzo wymagającymi czytelnikami. Dlatego chciał przyjechać, aby przekonać się o tym na własnej skórze. :) A dedykację jaką mi stworzył możecie zobaczyć na zdjęciu… ;)

Później poczekałam do końca kolejki i podeszłam do pana Oskara zapytać, czy będzie możliwość zrobienia sobie zdjęcia z Joelem. Po otrzymaniu zgody od Joela byłam naprawdę podekscytowana. Ponadto do końca życia nie zapomnę uśmiechu jakim mnie wtedy obdarzył. Ale najlepsze było jeszcze przede mną… Wyobraźcie sobie reakcję wszystkich, łącznie ze mną, kiedy Dicker wstał z krzesełka i do mnie podszedł.. Moja pierwsza myśl? „Nie dość, że przystojny to jeszcze taki wysoki, w Polsce na pewno będzie miał dużo fanek!”.

 

Później rozmawiałam jeszcze z partnerem, że widać było po nim, że pochodzi z tamtej części Europy. Styl, elegancja, a przy tym taki… dystyngowany luz. I kiedy tak na niego patrzyłam, to stwierdziłam, że nadaje się do każdego zawodu, o którym marzył… Począwszy od aktora (chociaż uważa, że kiepsko mu aktorstwo wychodziło), przez perkusistę, aż po piłkarza. ;) Jednakże, jeśli to prawda, że jego książka jest taka świetna, to może jednak lepiej, żeby pozostał przy swoim aktualnym zawodzie… ;)

Spotkanie z Joelem Dickerem było fascynującym przeżyciem i żywię ogromną nadzieję, że jeszcze kiedy zawita do nas, do Polski… :)

 

5 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *