Hanna Greń – Cynamonowe dziewczyny

Nie lubię tracić dnia na podróż, dlatego do Szczecina najczęściej jeżdżę nocnymi pociągami. Jednak praktycznie zawsze kończy się to nieprzespaną nocą. Mam problem z zasypianiem we wszelkich środkach transportu. Z tego też względu staram się zabierać ze sobą taką książkę, dzięki której szybciej minie mi czas przejazdu. Tym razem mój wybór padł na książkę autorstwa Hanny Greń pod tytułem „Cynamonowe dziewczyny” będącą drugim tom cyklu „W Trójkącie Beskidzkim”. Pierwszej części nie miałam jeszcze okazji przeczytać, ale upewniłam się, że nie ma przeszkód ani obaw w rozpoczęciu przygody z tym cyklem od któregokolwiek z tomów. Każdy bowiem dotyczy zupełnie odrębnej historii, a wspólny mianownik stanowi jedynie część bohaterów.

Akcja książki „Cynamonowe dziewczyny” dzieje się w Bielsku-Białej, Wiśle i okolicach. Dwóch policjantów łączy siły, aby odnaleźć seryjnego mordercę bezlitośnie kaleczonych i wykorzystywanych młodych dziewczyn, które łączył podobny wygląd. Sprawa okazała się być powiązana również ze śmiercią ich kolegi po fachu, który zajmował się sprawą dotyczącą jednej z nich.

Kim jest morderca?

Teoretycznie czytelnik stosunkowo szybko dowiaduje się kim jest morderca, ponieważ część rozdziałów prowadzonych jest z jego punktu widzenia – w narracji pierwszoosobowej, a więc może dogłębnie wejść w jego psychikę oraz poznać motywy jakimi się kieruje decydując się na tak makabryczne czyny. Praktycznie jednak nie zna jego imienia i nazwiska, więc razem z policjantami musi dopasować postać sprawcy do konkretnej osoby – odkryć tożsamość mordercy. Pozostałe rozdziały przedstawione są z punktu widzenia osób, które zajmowały się śledztwem, więc odbiorca książki na bieżąco obserwuje na jakim etapie rozwiązania sprawy aktualnie się znajdują i w jaką stronę zmierza ich tok myślenia.

„Cynamonowe dziewczyny” określiłabym jako thriller kryminalny posiadający elementy powieści obyczajowej – w tle możemy obserwować osobiste perypetie życiowe głównych bohaterów. Fabuła jest emocjonująca, a akcja bardzo wartka i nieustannie trzymająca w napięciu. Język jakim posługuje się Hanna Greń jest prosty, więc bez problemu czyta się tę pozycję, nawet będąc bardzo zmęczonym. Autorka posiada również poczucie humoru, więc podczas lektury można również natrafić na kilka zabawnych sytuacji.

„Cynamonowe dziewczyny” przeczytałam podczas podróży z Warszawy do Szczecina. Pod koniec nie potrafiłam nawet na chwilę przerwać lektury – tak byłam ciekawa zakończenia. Książka autorstwa Henny Greń nie dołączy do listy moich ulubionych książek, lecz spodobała mi się na tyle, że od razu z chęcią zabrałam się za kolejny tom należący do cyklu „W Trójkącie Beskidzkim”.  Tym razem piąty noszący tytuł „Popielate laleczki”. Obie pozycje otrzymałam od Wydawnictwa Replika wraz z charmsem, którego możecie dostrzec na zdjęciu powyżej.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *