„Zwierzęcy strach uciskał moją klatkę piersiową niczym koc z ołowiu, wysysając ze mnie wszystkie siły, przyszpilając do łóżka.” 

 

Chciałabym poznać cały dorobek niektórych pisarzy. Zalicza się do nich między innymi James Patterson, którego książki zachwycają mnie za każdym razem. Szczególnie te stworzone wraz z Michaelem Ledwidge podbijają moje serce. Dlatego z ogromną chęcią i przyjemnością sięgnęłam po najnowsze dzieło tych dwóch niesamowitych panów pod tytułem „Kłamstwo doskonałe„.

 

Historia Niny Bloom, dobrze zapowiadającej się nowojorskiej prawniczki, ciekawi i intryguje od samego początku. Jaką tajemnicę ukrywa? Dlaczego musiała uciec od własnego męża? Kogo będzie musiała obronić przed karą śmierci? Czy wreszcie odnajdzie radość i spokój ducha?  Z niecierpliwością i drżeniem rąk oczekujemy odpowiedzi  na pytania, które same się rodzą z kolejnymi stronami. Całą książkę czyta się bardzo szybko, a ostatnie rozdziały wręcz się pochłania. Ciężko oderwać wzrok chociażby na chwilę. Po jej zamknięciu żałujemy, że to już koniec… I ma się ochotę przeczytać całe dzieło ponownie!

 

Jednak kilka szczegółów trochę mnie zawiodło. W najnowszym dziele Pattersona i Ledwige brakowało mi niespodziewanych zwrotów akcji, elementów zaskoczenia, a także wyjaśnienia przyczyny zachowania Petera Fouriera. Jego portret psychologiczny według mnie mógł być bardziej dopracowany. Zastanawia mnie także jak dalej potoczył się jego los? Nie rozumiem czemu nie zostało to zdradzone…

 

„Chciałam, żeby został w domu, gdzie było bezpiecznie. Żeby został  w naszym sanktuarium, gdzie nie pamięta sie o błędach, a zlo trzymane jest za drzwiami.” 

 

Pomimo tych drobnych niedoskonałości „Kłamstwo doskonałe” czyta się wyśmienicie. Kibicujemy Ninie Bloom przez cały czas. Trzymamy mocno kciuki, aby jej życie wreszcie się ułożyło, żeby rozprawiła się ze swoimi koszmarami z przeszłości raz na zawsze i w końcu mogła się cieszyć pełną szczęścia. Od początku podziwiałam główną bohaterkę, która mimo przeciwności losu wciąż się nie poddawała. Ucząc się na własnych błędach udało się jej usamodzielnić w bardzo krótkim czasie, wychować dziecko, a na dodatek wysoko się wybić w życiu zawodowym. A sposób w jaki została prawniczką… hmm, godny pozazdroszczenia. Też bym tak chciała.

 

Aczkolwiek moją największą sympatię nie zdobyła Nina, lecz jej szef. Ten starszy Pan stał się dla kobiety jednocześnie mentorem jak i ojcem. To dzięki niemu osiągnęła tak ogromny sukces. Owszem wymagał od niej wiele, jednak umiał ją odpowiednio zmotywować do pracy i wynagrodzić jej wszelki trud. Takiego pracodawcę to ze świeczką ciężko znaleźć!

 

Książkę autorstwa Jamesa Pattersona oraz Michaela Ledwidge pod tytułem „Kłamstwo doskonałe” polecam przede wszystkim miłośnikom brutalnych i mrożących krew w żyłach opowieści, pełnych korumpowania, sprzeczności oraz wątpliwości spraw prawnicznych, nadużywania władzy, a także… szukania własnego szczęścia. Myślę, że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie i się nie zawiedzie. Osobiście gorąco zachęcam.

 

7 komentarzy

  1. Nie czytałam żadnej książki Pattersona. I z założenia jestem sceptyczna, jeśli chodzi o powieści pisane przez więcej niż jedną osobę;) Ta mogłaby być jednak ciekawa… Chociaż najpierw wolałabym się zapoznać z samodzielną twórczością tego pana;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *