Od pewnego czasu staramy się z Pawłem przynajmniej kilka razy w miesiącu wychodzić gdzieś na randki. To świetny pomysł na zapobieganie rutynie w związku, poznawanie siebie nawzajem oraz odkrywanie nowych i to wspólnych miejsc.
Kuchnia Warszawska to restauracja, która zwróciła naszą uwagę już podczas walentynkowego spaceru po Starym Mieście. Wówczas nie mieliśmy już czasu tam zajrzeć, ale wiedzieliśmy oboje, że wkrótce tam zawitamy. Doskonała okazja do tego nadarzyła się niedawno, ponieważ postanowiliśmy w ramach trwającego Restaurant Week zarezerwować stolik właśnie w tym miejscu. W ten sposób we wtorek wybraliśmy się na kolejną randkę.;)
Jesteście ciekawi czym jest Restaurant Week? Zaraz wam wszystko zdradzę.;)
Restaurant Week to największy polski festiwal restauracyjny, który jest niesamowitą okazją do spróbowania specjalnie skomponowanego na to wydarzenie trzydaniowego menu (przystawka, danie główne, deser – za 39 zł) w najlepszych polskich restauracjach. Aktualna edycja odbywa się w kilku miastach w Polsce, między innymi w moich ulubionych miastach: Wrocławiu, Szczecinie i właśnie w Warszawie, a jej tematem przewodnim jest „Kwitnąca scena restauracyjna”. Rezerwować stolik można do końca festiwalu (1-10 kwietnia) tutaj, najpóźniej do godziny 17 na dzień przed planowaną wizytą w danej restauracji. Niestety na dobrą sprawę zostały już tylko dwa dni. Szkoda, że festiwal nie trwa dłużej, prawda?;)
Jak już pewnie wszyscy dobrze wiecie – fascynuje mnie wszystko co jest związane z Warszawą. Chociaż nie jestem rodowitą warszawianką, kocham to miasto ponad wszystko. To także jeden z powodów, który sprawił, że zwróciłam uwagę na restaurację Kuchnia Warszawska. Tak, tak – przyznaję – kupili mnie już samą nazwą! Ale idąc na kolację miałam nadzieję, że pod innymi względami również się nie zawiodę i poczuję tam niepowtarzalny klimat Warszawy oraz obiecywaną mieszankę tradycji ze współczesnością. Właściciele restauracji na swojej stronie internetowej zapraszają „w podróż do źródeł wspaniałych warszawskich smaków i obyczajów”. Zapewniają przy tym, że: „Nasi kucharze, dzięki odnalezionym, tradycyjnym przepisom przygotują dla Państwa prawdziwe dawne potrawy w nowoczesnym wydaniu.”.
Obsługa restauracji otrzymała u mnie plusa już przed samym wejściem. Jeden z kelnerów z ogromną fascynacją opowiadał po angielsku jakiejś parze o restauracji. Nie trzeba było nawet słuchać co mówi, sam głos zdradzał, że ten Pan wie o czym mówi, a na dodatek, że to lubi! Kocham ludzi, którzy robią coś z pasji. Później miałam okazję trochę z Nim porozmawiać, ponieważ… zaczepił nas jeszcze po wyjściu z restauracji, kiedy robiłam zdjęcia Rynku Starego Miasta. Również w restauracji kilka razy do nas podchodził pytając czy wszystko w porządku. Tak samo jak i kelnerka, która nas obsługiwała. To bardzo miłe! Obsługa spisała się na medal!
Zanim przejdę do pracy kucharzy, wspomnę jeszcze o wystroju restauracji, który podbił moje serce!
Już od samych schodów prowadzących do restauracji czułam ten wyjątkowy warszawski klimat. Byłam w swoim świecie! Zdjęcia obrazujące Warszawę na ścianach, ogromne lustra, wielkie beczki z ogórkami i kapustą kiszoną przepiękny żyrandol… Nie wiedziałam na czym zatrzymać wzrok! Zanim pojawiły się dania na stole ja już byłam nasycona widokami samej restauracji.
Natomiast jeśli chodzi o menu festiwalowe, to zdecydowaliśmy się z Pawłem wziąć każdy inną propozycję, żeby spróbować wszystkiego i mieć większe porównanie. W ten sposób ja na przystawkę dostałam Fuczkę ze śmietaną i plastrem wędzonego łososia, natomiast Paweł aksamitny krem z białych warzyw z chmurką śmietany. Moja propozycja… niebo w gębie! Na samą myśl ślinka mi cieknie i momentalnie robię się głodna. Zjadłabym jeszcze raz, albo dwa… bądź dziesięć. Coś przepysznego! Za to zupa krem Pawła przypominała mi jakiś smak dzieciństwa, ale do końca nie potrafię powiedzieć jaki. W każdym razie próbując ją miałam przed oczami dom rodzinny. Jedyny minus – jak dla nas była ciut za pikantna. Ale myślę, że to po prostu kwestia preferencji. Myślę, że ktoś kto lubi pikantne dania nie miałby jej nic do zarzucenia.;)
Daniem głównym w moim menu był filet z dorsza na sosie śmietanowo-porowym z nutą białego wina, podany z puree ziemniaczanym i gotowanymi warzywami. Po raju jaki zaznałam przy przystawce nie było już takiego „wow”, ale mogę bez zastanowienia powiedzieć, że ta kulinarna propozycja spełniła moje oczekiwania. Zdecydowanie moje podniebienie polubiło smak filetu z dorsza na sosie śmietanowo-porowym z nutą białego wina. Ale tym razem jednak Pawłowi o wiele bardziej jego danie posmakowało, którym była polędwiczka wieprzowa na sosie z zielonego pieprzu z marchewką karmelizowaną i truflowym puree. A w szczególności zachwalał dobrze ugotowaną marchewkę.;)
Jeżeli chodzi o deser to u mnie był to strzał w dziesiątkę. Nic nie kocham tak bardzo jak orzeźwiające sorbety! Tym razem był to sorbet cytrynowy podany w skórce od tego owocu. Poniżej znajdował się sos truskawkowy w kształcie łezki. Wszystko przypominało uśmiechniętą buzię. Aż milej się jadło.;)
Natomiast deser Pawła nie trafił w nasze gusta, ale to też wyłącznie kwestia preferencji. Samo wykonanie bezy z kremem kawowym nie pozostawiało nic do życzenia. Jednak nie przepadamy za smakiem kawy, dlatego ani mi ani Pawłowi nie do końca smakowało. To zdecydowanie dla nas najsłabsza propozycja z menu festiwalowego. Ale miłośnicy kawy byliby pewnie zachwyceni.;)
Do restauracji Kuchnia Warszawska mieszącej się przy ulicy Rynek Starego Miasta 21 na pewno wrócę nie raz. Czuję, że czeka mnie tam jeszcze sporo do odkrycia i nie chodzi tu tylko o jedzenie!;)
Aż zrobiłam się głodna! Ja właśnie mam ochotę na tę bezę z kremem kawowym, mniam! <3
Widzisz, trzeba było przyjechać i iść z nami :D
Klimat miejsca niesamowity. Trzeba się wybrać i zobaczyć na własne oczy to urokliwe miejsce. Dania też wyglądają dość ciekawie i smakowicie :)
Ja mam nadzieję, że moje oczy jeszcze nie raz będą oglądały tę restaurację :D
Ja w taki sposób poznałam restaurację La Tomatina :) Poszłam z narzeczonym po raz pierwszy z okazji Restaurant Week, a teraz to moje ulubione miejsce :)
Ooo, jak fajnie! :D W takim razie i ja muszę się tam wybrać :D
wspaniały wystrój! chętnie posiedziałabym w takiej komnacie :)
Oj tak, Kuchnia Warszawska ma niesamowity klimat. :)
Jakie fajne miejsce :O Musze ich odwiedzić.
Polecam! :)
Twoja recenzja zachęciła mnie do odwiedzenia tej restauracji. Menu w moim guście i fajne wnętrza. Klimat idealny na randkę właśnie. Z pewnością odwiedzę to miejsce. Już zgłodniałam na widok tych pyszności :)
Super! Bardzo się cieszę. :) Mam nadzieję, że Kuchnia Warszawska spełni wszystkie Twoje oczekiwania, tak jak spełniła moje :)
O jeju, ale fajnie te dania wyglądają :) Ja już któryś raz się wybieram na ten Restaurant Week i wybrać się nie mogę ;) Mam nadzieje, że w końcu się uda :P Pozdrawiam
Ja miałam szczęście, że wygrałam podwójną wejściówkę. :D Od tamtej pory wybieramy się kolejny raz, ale tez właśnie wybrać się jakoś nie możemy. :D
fajowy klimat! uwielbiam takie miejsca
Piękne zdjęcia i ciekawy post. W Warszawie mam kilka ulubionych miejsc, a inspiracje przenoszę do własnej kuchni :-)
Z pewnością odwiedzimy…!