Chodzi lisek koło drogi - Hanna Greń

Chodzi lisek koło drogi – Hanna Greń

Książka „Chodzi lisek koło drogi” autorstwa Hanny Greń to drugi tom cyklu „Śmiertelne wyliczanki„. Recenzję pierwszego, noszącego tytuł „Mam chusteczkę haftowaną” możecie przeczytać tutaj. Chociaż obie pozycje stanowią serię, to w moim odczuciu można je czytać w dowolnej kolejności.

W okolicach Bielsko-Białej dochodzi do brutalnego zamordowania dwóch prostytutek. Tym razem śledztwem zajmuje się podkomisarz Mariola Konieczna przy pomocy komisarza Sokołowskiego. W toku pracy udaje się ustalić, że narzędziem zbrodni jest skórzany pasek od spodni z ciężką klamrą. Dodatkowo przy obu zwłokach znaleziono małą figurkę lisa.

Pierwsza z ofiar, niedługo przed swoją śmiercią, uczestniczyła w imprezie urodzinowej, która odbywała się niedaleko miejsca zbrodni. Sprawa zaczyna komplikować się, gdy okazuje się, że znalazło się na niej również dwóch policjantów.

Świetna fabuła, styl i kreacja bohaterów

Hanna Greń w dalszym ciągu trzyma bardzo dobry poziom zarówno jeśli chodzi o sam pomysł na fabułę, jak i jego zrealizowanie. Styl pisania autorki nie uległ zmianie, więc osoby, którym podobały się poprzednie książki autorki, nie powinny czuć się zawiedzione.

Również tym razem mamy do czynienia z powieścią kryminalną z elementami obyczajowymi. Wydaje mi się, że tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniej części, autorka skupiła się bardziej na samej sprawie morderstwa, niż na życiu prywatnym bohaterów. Jednak cieszę się, że Hanna Greń wplotła w książce „Chodzi lisek koło drogi” wątek dotyczący relacji siostry z bratem, ponieważ bardzo mi się spodobał i z chęcią się w niego zagłębiałam. Tym bardziej, że bohaterowie są przez nią dobrze wykreowani.

Kim jest „Lisek”?

Natomiast jeśli chodzi o główny wątek powieści, to do samego końca nie potrafiłam z całkowitą pewnością powiedzieć, kto stoi za morderstwami obu prostytutek. Kim jest ten tajemniczy „Lisek”. Kiedy już wydawało mi się wszystko jasne, nagły zwrot akcji sprawiał, że na nowo się gubiłam. I tak aż do samego końca. Jednak to sprawiało, że lektura tej pozycji była jeszcze bardziej przyjemna i wciągająca. A chęć samodzielnego rozwiązania zagadki sprawiał, że aż do ostatniej strony czyta się ją z totalnym skupieniem. Jedynym minusem było zbyt mocne sugerowanie ze strony autorki konkretnego podejrzanego jako sprawcy. To sprawiało, że tym bardziej się go wykluczało, bo to byłoby zbyt proste i oczywiste.

Mam nadzieję, że ukażą się kolejne części cyklu „Śmiertelne wyliczanki”, gdyż pierwsze dwie bardzo mi się spodobały i jestem ciekawa kolejnych pomysłów Hanny Greń na tę serię. Jak myślicie, jaką jeszcze dziecięcą wyliczankę autorka wybierze?

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *