Dzisiaj razem z partnerem obchodzimy drugą rocznicę naszego związku. Jednakże z powodu tego, że ja zaczynam studia, a chłopak idzie do pracy, postanowiliśmy wybrać się już wczoraj do naszego stałego miejsca świętowania, czyli do restauracji indyjskiej Ganesh. Kocham to miejsce, tak jak kocham same Indie. A chłopak? Pokochał tamtejsze jedzenie… ;)
Chicken Hariyali Tikka
czyli kurczak marynowany w jogurtowej paście z imbiru, czosnku i mięty
Moje ulubione danie…
Murgh Makhanawala
czyli kawałki grillowanego kurczaka podawane w sosie pomidorowo – maślanym z dodatkiem śmietanki
Tandoori Roti
czyli placek z indyjskiej mąki
Mango Lassi
czyli napój jogurtowy o smaku mango
Rubani drink
czyli rozgrzewający napój z imbirem, miodem i trawą cytrynową
Kulfi
czyli lody indyjskie
Wszystkie dania były przepyszne i już nie mogę się doczekać przyszłego roku, kiedy po raz trzeci odwiedzimy z partnerem restauracje indyjską Ganesh. W tym momencie uchylę wam też rąbka tajemnicy na temat naszych przygotowań ślubnych. Mianowicie, moją główną inspiracją są właśnie Indie i w tym kierunku chciałabym zorganizować swoje wesele. Natomiast kolor przewodni jaki mi się marzy to błękit nieba. Chciałabym połączyć mój ukochany kraj z tym kolorem w taki sposób aby wszystko ze sobą współgrało i wyglądało jednym słowem niesamowicie. :)
Wiem, że to nie jest prosta sprawa, dlatego już teraz szukam pomysłów, aby moje wesele nie okazało się istnym folwarkiem zwierzęcym… czy warszawskim… ;) I tu mam dla was taki mały konkurs. :)
Podzielcie się ze mną proszę, dobrą radą, ślubną inspiracją czy pomysłem. Pamiętajcie tylko – błękit nieba i Indie to tematy przewodnie.
Najciekawsza wypowiedz nagrodzę egzemplarzem książki „Folwark warszawski” Mateusza Poredy (moja recenzja tutaj) ufundowanym przez wydawnictwo Jirafa Roja. Na odpowiedzi czekam do końca miesiąca. W pierwszym tygodniu listopada ogłoszę zwycięzcę. :)
Życzę powodzenia! :)
Z własnego doświadczenia powiem tak: najwięcej inspiracji znalazłam w internecie na stronach typu zszywka, pinspire. W Twoim przypadku wydaje mi się, że fajnym pomysłem mogłyby być na przykład błękitne szpileczki i bukiet w podobnym odcieniu:)
Ależ mi narobiłaś apetytu. Muszę się wybrać w takie miejsce i spróbować tych przysmaków. A co do wesela,to chyba ja bym się skupiła na drobiazgach – je się najbardziej zapamiętuje:)
Na początku gratuluje dwuletniej rocznicy związku i życzę wam szczęścia oraz miłości na dalsze lata.
Co do inspiracji ślubnej, niestety nie pomogę, bo obecnie mam tylko jedną, wielką pustkę w głowie.
Ale narobiłaś mi apetytu!
Gratulacje z okazji drugiej rocznicy, a raczej nic nie pomogę, ponieważ do osób pomysłowych nie należę. :)
Ale się musiałaś wykosztować! Ogółem chcę się kiedyś z Tobą przejść do tej restauracji i coś razem przekąsić :)
Hm, a znasz jeszcze inne takie restauracje? Bo z chęcią bym jakąś nową poznała :)
Przyznam Ci, że Ganesh jest chyba najlepszy, ale jadłam raz kilka lat temu w restauracji niedaleko Pl. Zawiszy. Nie pamiętam nazwy, ale jak będę jechała w środę na wykłady, to zobaczę ;)
Ok, przydałaby mi się też rundka po sklepach indyjskich, jeśli miałabyś ochotę:D
Narobiłaś smaka :) W konkursie udziału nie biorę, ale życzę powodzenia reszcie :)
Jakie smakowitości…W brzuchu mi burczy teraz :)))
Hmmm… Mam taki pomysł co do tortu (bo chyba takowy będzie :D) Są różne takie firmy, gdzie na górze tortu mogą zrobić takie „coś” (nie wiem jak to nazwać) z wybranym zdjęciem. Wybierzcie jakiś ładny krajobraz Indii, a boki niech będą ozdobione błękitnym lukrem :D Z tym zdjęciem to fajny pomysł, bo miałam na urodzinach i zrobiło to duże wrażenie.
To jest taki jakby opłatek, czy coś.. Jadalny oczywiście :D Wiadomo, trochę więcej kosztuje, ale… Niesamowity efekt ;)
ksiazki-moim-okiem@wp.pl
Pozdrawiam :))
A może by tak zrobić/kupić małe upominki dla gości. Tak na pamiątkę tego ważnego wydarzenia.
Mogły by to być takie małe – trudno mi znaleźć właściwe określenie – wizytowniki w ciekawym kształcie i kolorze nieba, na których powypisywalibyście imiona i nazwiska gości, i rozłożylibyście tam, gdzie chcielibyście,aby oni usiedli. Pięknie komponowałyby się z niebieskim bieżnikiem i śnieżnobiałym obrusem. Ale równie dobrze, zamiast wizytowników mogłyby być to delikatne pralinki (migdały lub inne łakocie) zapakowane w błękitny papier (lub biały, przewiązany błękitną wstążką) albo w specjalnie do tego przygotowane pudełeczko.
Pozdrawiam serdecznie :)
nieidentyczna
zuniek@onet.pl
Jeśli chcesz, zapraszam do siebie: http://www.nieidentyczne -polki.blogspot.com