Nanga Parbat, Tomasz Mackiewicz, Ahmed Sajjad Zaidi
Autor: Ahmed Sajjad Zaidi, Źródło: https://commons.wikimedia.org/

 

Kilka lat temu podczas czytania książki „Ponad wszystko” autorstwa Tanis Rideout poznałam historię George’a Mallory’ego – światowej sławy alpinisty, który pragnął zdobyć szczyt Mount Everest. Byłam wówczas ogromnie zaskoczona, że wspomniana książka była oparta na faktach. W recenzji napisałam „W 1924 roku podjął trzecią próbę zdobycia upragnionego szczytu. To była jego góra. Za wszelką cenę chciał ją zdobyć. Ponad wszystko.” Wydaje mi się, że dla niego wejście na szczyt tej góry było już sprawą honoru, a być może i obsesji. Nie potrafił odpuścić. I szczerze mówiąc ja go rozumiem. Upór w dążeniu do realizacji marzeń jest mi doskonale znany. Przed jego ostatnią wyprawą na pytanie jednego z amerykańskich dziennikarzy „Dlaczego chce pan zdobyć Everest?” odpowiedział „Ponieważ tam jest” (ang. „because it’s there”).

 


George Mallory, Mount Everest
Autor: nieznany

Do dzisiaj nie wiadomo czy spełnił swoje największe marzenie. Jednak odnalezione w 1999 roku ciało George’a Mallory’ego 600 metrów poniżej szczytu Mount Everest wskazywało na to, że najprawdopodobniej udało mu się! Według jego żony Ruth Mallory, George zabrał ze sobą jej zdjęcie, aby pozostawić je na szczycie. Jednak przy ciele fotografii nie znaleziono. Na pewno nie było go również w żadnych z obozów. Niestety do dzisiaj nie odnaleziono ani aparatu Mallory’ego, ani ciała jego partnera – Andrewa Irvine’a, więc całkowitej pewności wciąż nie ma. Osobiście jednak wierzę, że udało im się osiągnąć swój upragniony szczyt Mount Everest.

 

Historia George’a Mallory’ego jest jednocześnie pełna piękna i romantyzmu, ale również ogromnej tragedii. Nie sądziłam, że życie innego himalaisty poruszy mnie równie mocno, o ile nie jeszcze mocniej. Tym bardziej, że dotyczy naszego rodaka, a jego historia działa się „na moich oczach”. Nie czytałam o nim w książkach historycznych czy powieściach opartych na faktach. O jego wyprawie i akcji ratunkowej dowiadywałam się z wiadomości. Nie docierało do mnie, że to dzieje się w czasie rzeczywistym. Chociaż nie znałam człowieka serce mnie bolało na informację, że przez kiepską pogodę nie uda się go uratować. Bolał mnie brzuch na samą myśl, że gdzieś tam jest sam i nie ma możliwości mu pomóc. Wreszcie łzy mi leciały oglądając nagrania z jego udziałem i czytając często naprawdę piękne słowa spływające od innych ludzi.

 

Niestety pojawili się różnej maści krytycy Tomasza Mackiewicza, zadający przede wszystkim jedno pytanie -„po co w ogóle tam łaził?”. Wiecie po co? Po to, aby spełnić swoje największe marzenie i żeby żyć w zgodzie z samym sobą. #NangaDream jak widać to był projekt jego życia. Tam czuł się spełniony i pełen spokoju. Sam wspominał, że to już nie chodziło jedynie o zdobycie szczytu Nanga Parbat, ale o samą drogę. Podczas niej mógł się sporo nauczyć – również o samym sobie. Traktował tę górę jako nauczycielkę. Podczas wypraw miał możliwość oczyścić swój umysł, wiele zrozumieć oraz docenić każdą chwilę. Na Nanga Parbat nabierał mocy zarówno psychicznie jak i fizycznie. I wreszcie – na górze czuł się bliżej Boga.

 

 

I nie uważam, że powinien zrezygnować z tego, dlatego że miał żonę i dzieci. Ważne, żeby kochać swoją rodzinę, ale również ważne – o ile nie ważniejsze – jest to, aby nie rezygnować z siebie, z własnych marzeń! Każdy z nas ma tylko jedno życie, które warto naprawdę w pełni wykorzystać. A w tym celu czasami trzeba być egoistą. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale dla mnie MOJE SZCZĘŚCIE jest najważniejsze. Tylko wówczas mogę podzielić się nim z bliskmi. Jeżeli sama będę nieszczęśliwa, to jak miałabym potrafić uczęśliwić drugą osobę?

 

Tomasz Mackiewicz nie chciał stracić życia. Chciał spełnić swoje marzenie, a potem wrócić do rodziny. W innym przypadku już przy pierwszym podejściu nie rezygnowałby, tylko parł na przód. A to była siódma wyprawa! Przygotowywał się do każdej z nich i potrafił zrezygnować. Po szóstej próbie w wywiadzie z Tomaszem Gorazdowskim powiedział: „Byłem bardzo blisko. Szczyt w zasięgu ręki, widać go było jak na dłoni. Mógłbym wejść na niego w tym roku, ale… nie zszedłbym. Trzeba mieć tę świadomość, że pragnienie posiadania czegoś może skończyć się skończeniem wszystkiego. Naszego życia, które jest przecież niesamowitym doświadczeniem”.

 

Niestety w górach nie wszystko zawsze przewidzisz, nawet jeśli masz ogromne doświadczenie. Tym razem coś poszło nie tak. Może udzieliła mu się „szczytowa gorączka” – tak bardzo cieszył się, że wreszcie zdobył swoją górę? Może postanowił sobie, że to już ostatni raz i nie chciał tym razem odpuszczać – miał nadzieję, że da radę? Może nie chciał zawieść tych, którzy wierzyli, że tym razem już na pewno mu się uda? Nie znam się na himalaizmie, ale nigdy nie będę osądzać Tomasza Mackiewicza. Nie uważam, że sam jest sobie winny. Tak po prostu miało być.

Każdy ma swoje życie i wybiera własną drogę. Nie do nas należy jej ocena. Możemy skupić się jedynie na swojej. Od naszej decyzji zależy wyłącznie jak my chcemy przeżyć swoje życie i jaką będzie miało wartość. I to, że nasza codzienność wygląda w jakiś określony sposób, to nie znaczy, że inni nie mogą żyć inaczej – po swojemu. Dla jednych pasją jest żeglarstwo, inni kochają piłkę nożną, a Tomasz Mackiewicz pokochał wyprawy na Nanga Parbat. I ja go podziwiam – przede wszystkim za niezłomność w dążeniu do realizacji marzeń, za odwagę i hart ducha.

Sama raczej nigdy nie podejmę się himalaizmu – ale nie dlatego, że nie chcę. Po prostu zdaję sobie sprawę, że z poziomem mojej sprawności nie dałabym rady. Czuję, że już na początku zrobiłabym zwrot, bo moje ciało się do tego nie nadaje. Druga sprawa, że brakuje mi odwagi, jeżeli chodzi o sporty – szczególnie te ekstremalne. Jeśli wejdę kiedyś na Rysy, to już będę z siebie dumna! Ale do większych wyczynów w górach raczej nie mam predyspozycji ani fizycznych, ani psychicznych. Jednak czytając aktualnie książkę „Spod zamarzniętych powiek” Adama Bieleckiego i Dominika Szczepańskiego coraz bardziej rozumiem miłość tych ludzi do himalaizmu. Podziwiam ich za odwagę, determinację i całkowite poświęcenie tej pasji. Zadaj sobie pytanie, ile Ty jesteś w stanie poświęcić dla spełnienia swojego największego marzenia?

 

Chociaż, z tego co wiem, różnie było między Tomaszem Mackiewiczem a Simonem Moro, to zgadzam się ze słowami tego ostatniego i pozwolę sobie w tym miejscu je przytoczyć: „To, co jest najtrudniejsze dla wszystkich ludzi, to przejście przez życie z wiarą w swoje marzenia. Młode pokolenie ma problem z takim nastawieniem do życia. Dlatego, że mówi nam się, że zawsze musimy być racjonalni, że należy zapominać całkowicie o tym, że jesteśmy też emocjonalni. Musimy kalkulować, co opłaca nam się robić w życiu, a nie skupiać się na robieniu tego, co kochamy.”

 

Simone Moro wskazuje, że osiągnięcia wspinaczy, które dla innych ludzi wydają się niewykonalne, mogą stanowić przykład dla młodych osób, że jednak wszystko jest możliwe! Warto wierzyć w swoje marzenia i niezależnie od przeciwności losu ciężko pracować nad ich realizacją. Trzeba pamiętać, że nie zawsze będzie łatwo i często będą wymagają całkowitego poświęcenia się im. Ale to właśnie dzięki temu osiągalne staje się ich spełnienie, a co za tym idzie przemienienie marzenia w rzeczywistość. I nie warto wykręcać się wymówkami, które jak sam określa „mają nas powstrzymać przed przekroczeniem granicy codzienności i wkroczeniem we własny projekt życia.” Wreszcie Simone Moro podkreśla: „Nie chcę mówić: – Jestem najlepszy, jestem ryzykantem. Nie chcę kupczyć moim wyczynem, chcę sprzedawać realizację mojego marzenia. W tym jest sens.”

 

Inna sprawa, że każdy z nas popełnia błędy. Nawet osoby, które są tak odważne w negatywnym komentowaniu wyborów Tomasza Mackiewicza. Zgadzam się z tymi, którzy wskazują, że sami potrafimy ryzykować żyjąc wiecznie w pośpiechu – pędząc samochodem na złamanie karku albo przebiegając przez czerwone światło, aby tylko zdążyć na autobus. I najczęściej wówczas nie ryzykujemy po to, aby spełnić swoje marzenia. Nikt z nas nie jest idealny i warto o tym pamiętać za każdym razem, kiedy postanowimy ocenić zachowanie innego człowieka. Tomasz Mackiewicz nie robił niczego niezgodnie z prawem, prawda? Jego marzenie, aby osiągnąć szczyt Nanga Parbat nie było przestępstwem.

 

 

Kiedyś Barbara Rosiek napisała, że „Umiera się wyłącznie za to, dla czego warto żyć”. Zgadzasz się z tym? W wywiadzie dla portalu elk.wm.pl w grudniu 2016 roku Tomasz Mackiewicz przyznał, że „W końcu powiedziałem sobie kiedyś: ja nie chcę umrzeć przez narkotyki. To byłby wyraz mojej słabości i skrajnej głupoty. Uparłem się, że się wyleczę. Trwało to dwa lata, ale w końcu się udało. Odskocznią był sport – najpierw żeglarstwo, później wspinaczka. To uratowało moje życie i ratuje chyba do dzisiaj, chociaż minęło już 20 lat. Dzisiaj chcę żyć dla innych ludzi. Chcę, żeby ludzie, szczególnie młodzi, czerpali energię z tego co robię. Bo wiem, że czasem wystarczy poznać kogoś, komu udało się wyjść z prawdziwego bagna, żeby znaleźć w sobie siłę na zmianę w życiu.”

Nanga Parbat, Tomasz Mackiewicz, Moiz Ismaili
Autor: Moiz Ismaili, Źródło: https://commons.wikimedia.org/

Zgodnie ze słowami Antoine de Saint-Exupéry „żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć”. Tomasz Czapkins Mackiewicz bez wchodzenia na Nanga Parbat żyć nie potrafił. Kto wie, być może gdyby nie ta pasja i miłość do tej góry mógłby ponownie popaść w nałóg, a kolejny raz mogłoby już mu się nie udać z niego wydostać. A wówczas być może straciłby życie o wiele wcześniej. Zresztą sam w wywiadzie  z 2014 roku dla Gazety Krakowskiej wspominał, że gdyby nie Nanga Parbat, to możliwe, że stałby się pospolitem żulem.

 

Jego pasja dała mu siłę i motywację, żeby żyć bez uzależnienia od heroiny. I pokazał innym, że wszystko jest możliwe, jeśli się tego bardzo chce! Tomasz Mackiewicz podkreślał, że nie wspina się tylko dla siebie. We wspomnianym już wywiadzie dla portalu elk.wm.pl zaznaczył, że robi to, aby „pokazać, że w życiu można kreować samego siebie, można wyjść z każdego bagna, można spełniać marzenia, nawet te najbardziej nierealne. Potrzeba tylko determinacji. Próbuję zarazić energią innych ludzi i udowodnić im, że jeśli będą pracować nad sobą, to możliwe jest wszystko.”

 

„Wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność…” [Jacek Teler]

 

Chociaż nie ma pewności, czy udało mu się osiągnąć szczyt Nanga Parbat, to ja w głębi duszy czuję, że tak właśnie było. I tak jak żona Tomasza Mackiewicza powiedziała – „Tomek pokonał Nange a Nanga pokonała Tomka”. Ale z drugiej strony, czy mogło być dla niego piękniejsze miejsce na pochówek? Powrócę jeszcze raz do wywiadu dla portalu elk.wm.pl, w którym powiedział, że „Nauczony latami doświadczeń staram się nie projektować za bardzo swojej przyszłości. Wierzę, że czuwa nade mną Opatrzność, to Ona zdecyduje, co będzie ze mną dalej.” Wiedział tylko jedno, że na pewno nie odpuści wspinaczki – „To byłaby dla mnie niewyobrażalna strata”. Tak jak Mount Everest był górą George’a Mallory’ego, tak Nanga Parbat była górą Tomasza Mackiewicza. Być może dla niego również była miłością i pasją ponad wszystko.

 

Wystarczy poczytać trochę wywiadów i pooglądać nagrane przez niego filmy, aby dostrzec, że Tomasz Mackiewicz żył pasją do gór. Kochał życie i czerpał z niego pełnymi garściami. Zapewne przeżył więcej niż nie jeden człowiek, który chodził po tym świecie dwa razy dłużej. A to dlatego, że on nie wegetował, tylko żył naprawdę. Pełnią życia. Odnoszę wrażenie, że każdy jego dzień miał sens. A właśnie według mnie nie liczy się jedynie sama długość życia, ale przede wszystkim jego jakość.

 

„Góry rozpalają w sercach naszych przepotężny ogień namiętności, największego skarbu, danego człowiekowi. Bo tylko wielka namiętność potrafi oderwać życie człowieka od szarzyzny bytowania i podnieść je ku wyżynom, skąd widać już jasne zorze nieśmiertelności.” [Roman Kordys]

 

Tomasz Mackiewicz dzięki pokonaniu uzależnienia i wyprawom w góry potrafił naprawdę dostrzec piękno trwającej chwili. Nanga Parbat podtrzymywała jego motywację do tego, aby patrzeć pozytywnie w przyszłość i przetrwać nawet najtrudniejsze chwile w jego życiu. To niesamowite, że nawet w momencie pojawienia się problemów, z którymi wielu ludzi sobie nie radzi, on nadal twierdził, że jest zadowolony ze swojego życia!

 

Historia życia Tomasza Mackiewicza jest dla mnie prawdziwą inspiracją. To człowiek, który dążył do spełnienia swojego marzenia i osiągnięcia pełni szczęścia. Potrafił cieszyć się z małych rzeczy, ale nigdy nie spoczywał na laurach. Z determinacją i pasją dążył do realizacji swojego celu, ale jednocześnie doceniając samą drogę – wyciskając z niej jak najwięcej. Doceniał każdą chwilę, żył tu i teraz. Tak jakby jutra miało nie być… Był szczęśliwym człowiekiem i widać było to gołym okiem. A dla mnie to w życiu najważniejsze – aby przede wszystkim być naprawdę szczęśliwą osobą i nieustannie do tego dążyć. Nie dawać się przeciwnościom losu, cieszyć się z tego co się ma, lecz jednocześnie spełniać marzenia. Nie tylko je mieć, ale przede wszystkim działać w kierunku ich realizacji!

 

„Nie powinniśmy osądzać ludzi, którzy szukają niebezpieczeństwa w najwyższych miejscach świata, lub wymagać od nich odpowiedzi na pytanie o sens tego, co robią. (…) Kiedy płacą najwyższą cenę za swoją pasję, powinniśmy po prostu o nich pamiętać.” [Wanda Rutkiewicz]

4 komentarze

  1. Uważam, że warto mieć marzenia i je realizować. Aczkolwiek nie powinno się tego robić za wszelką cenę tylko stopniowo i dla przyjemności. Nie sztuką jest wejść na wysoką górę i zaraz z niej wejść. Tylko sztuką jest czerpać z tej wspinaczki jak najwięcej. Coraz częściej widzę jednak, że jak ludzie mają swoje marzenia to czasami nie patrzą na rodzinę i bliskich tylko właśnie realizują je za wszelką cenę. Nawet jeśli ta cena jest bardzo wysoka, a nawet może naszych bliskich zranić. A dla Tomka wielki szacunek! 💙 😘

  2. A ja uważam, że warto inspirować się tą historią ale przede wszystkim uczyć się na błędach innych. Nie oceniam jego marzeń, raczej w tym momencie myślę o tym, co mogę wynieść z tej historii i wprowadzić do własnego życia. Dla mnie ta sytuacja to moment refleksji -czy moje dążenie do wizji, którą mam w głowie, mnie nie zabija.
    Czasem jesteśmy uparci w dążeniu do czegoś ale tylko dlatego, że kiedyś, wiele lat temu, to marzenie wydawało nam się najwłaściwsze. Jednak z biegiem lat priorytety się zmieniają, wizja życia, potrzeby, z czasem powinniśmy uczyć się brania odpowiedzialność. Wtedy też należałoby zacząć się zastanawiać czy to marzenie nie jest już tylko mrzonką -lotną wizją sprzed lat.
    Przytoczę pewną śmieszną historyjkę:
    Był pewien chłopiec, który całą młodość marzył o kamperze -chciał nim podróżować i odkrywać świat. W młodości nie udało mu się jednak kupić wymarzonego auta bo był zbyt biedny. Jednak wizja posiadania kamorra tak mocno go zmotywowała, że nie bał się bardzo ciężko pracować. Lata mijały a on zwiększał swoje imperium. Dalej nie kupił sobie kampera bo był to czas inwestycyjny i mimo wszystko nie miał na to środków bo musiał zabezpieczyć firmę.
    Gdy pewnego dnia sprawdził konto i okazało się, że ma dość czasu i pieniędzy by zakupić wóz, od razu pobiegł do salonu.
    I wiecie co?? I okazało się, że tym kamperem nie chce już mu się jeździć bo nie jest to takie rozrywkowe jak mu się wydawało i zdążył już poznać inne uciechy.
    Ale jaki z tego wszystkiego wniosek? Czasem nie warto zacietrzewić się w swoich postanowieniach bo nie wszystko co uważaliśmy kilka lat temu jest słuszne dla nas, kilka lat później.
    Nie bójmy się zmieniać marzeń i przestańmy się ciśnieniować! Wszystko jest po coś i może samo dążenie do realizacji było w naszym życiu potrzebne.

    Marsi Bukowska
  3. Tomasz Mackiewicz poniósł najwyższy ekspens za swoją pasję. Szczerze pisząc, mam mieszane uczucia, z jednej strony podziwiam Jego wytrwałość w dążeniu do celu, z drugiej zaś patrzę na wszystko przez pryzmat rodziny, którą osierocił. Nie są jednak istotne moje subiektywne dywagacje, ale to, iż myślami jestem z rodziną Pana Tomasza i wspieram Ich modlitwą.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *