Orange is the new black, Dziewczyny z Danbury, więzienie dla kobiet, Piper Kerman

Piper Kerman – Orange is the New Black. Dziewczyny z Danbury

Prawdopodobnie słyszeliście już o tym, że w tym miesiącu wychodzi kolejny sezon serialu „Orange is the new black”. Ale zastanawiam się czy wiecie, że serial ten powstał na podstawie książki opartej na prawdziwych zdarzeniach? Piper Kerman, główna bohaterka całego zamieszania, postanowiła spisać swoją historię jako osadzonej. W „Orange is the New Black. Dziewczyny z Danbury” zrelacjonowała swój piętnastomiesięczny pobyt w kobiecym więzieniu o obniżonym rygorze.

Po ukończeniu college’u Piper Kerman stwierdziła, że potrzebuje trochę szaleństwa. Związała się z Norą – starszą od siebie kobietą, która wprowadziła ją do świata narkotykowego biznesu. Początkowo Piper taka „przygoda życia” się podobała, jednakże dosyć szybko zorientowała się w jakie bagno się wpakowała. Postanowiła raz na zawsze skończyć z pomocą przy handlu narkotykami. Niestety okazało się, że to nie wystarczyło – cienie przeszłości wciąż za nią podążały i pewnego dnia do drzwi jej mieszkania zapukali agenci federalni i wręczyli akt oskarżenia. Pipier Kerman poniosła konsekwencje młodzieńczego błędu popełnionego na skutek własnej lekkomyślności. Po procesie trwającym kilka dobrych lat trafiła do federalnego więzienia dla kobiet w Danbury, w stanie Connecticut.

Jako że wszystkie dotychczas wypuszczone sezony serialu obejrzałam zanim dowiedziałam się o istnieniu książki Piper Kerman, mogę Was uprzedzić, iż scenariusz ekranizacji został dosyć mocno przekoloryzowany. Największą sensację powoduje odbywanie kary przez Piper i Norę w jednym więzieniu. Zdradzić Wam mogę, że zostało to zmyślone. Dziewczyny spotkały się ze sobą dopiero pod koniec odsiadywania wyroku przez Piper, ale w jakich okolicznościach… bez obaw, tego już Wam nie ujawnię!;)

Piper Kerman dokonała zmiany imion i nazwisk osób biorących udział w jej historii mając na względzie ochronę ich prywatności. W scenariuszu do serialu zostały wymyślone kolejne imiona, co utrudnia to odbiór zarówno książki, jak i ekranizacji. Osobiście często łapam się na tym, że zamiast skupiać się na fabule, próbowałam przyporządkowć osoby opisywane przez Piper Kerman do tych występujących w serialu. Niestety na ogól nie było to możliwe z powodu zmian w życiorysie bądź cechach charakteru poszczególnych bohaterów.

Wiecie, że książkowa Nora Jansen w serialu nazywa się Alex Vause, a w rzeczywiśtości jej prawdziwe dane osobowe to Cleary Wolters? Wydała nawet książkę pod tytułem „Out of Orange: A Memoir”, w której opowiada całą historię ze swojej perspektywy. Mam nadzieję, że kiedyś ukaże się polskie tłumaczenie tej pozycji, bo z chęcią bym się z nią zapoznała.

W książce „Orange is the New Black. Dziewczyny z Danbury” Piper Kerman porusza kwestie adaptacji w więziennej rzeczywistości, a także relacji panującących między osadzonymi kobietami. Skazane nie tylko zawierały między sobą przyjaźnie, ale również tworzyły zalążki czegoś na wzór rodziny. Ukazuje, że kobiety za kratkami starają się zapewnić sobie namiastkę normalnego życia, aby przetrwać i jak najlepiej wykorzystać czas odsiadywania wyroków. Uczą się dostrzegać oraz doceniać małe rzeczy, poszukują siebie, uczą się empatii, walczą o szacunek i swoje prawa.

„W tak trudnym, zepustym i sprzecznym wewnętrznie środowisku człowiek stara się zachować subtelny balans między wymaganiami więzienia a swoją własną delikatnością i poczuciem człowieczeństwa”

To historia o kobietach silnych, pełnych determinacji i odwagi, lecz także świadomych własnych słabości. I chociaż przepełnionych strachem przed nieznanym, wciąż mających nadzieję na lepszą przyszłość. Piper Kerman wskazuje jak ważne dla więzniów jest wsparcie płynące ze strony ich bliskich. Przytaczane przez nią wydarzenia niejednokrotnie są zabawne, ale równie często pouczające, smutne bądź wzruszajace, a nawet upokarzające i wywołujące oburzenie. Nie znajdziemy tu za to scen pełnych przemocy czy lesbijskich erotycznych uniesień.  

„Nic w codziennym funkcjonowaniu systemu więziennictwa nie skupia się na tym, jak będzie wyglądało życie z powrotem na wolności, jak to jest: być wolnym obywatelem. Życie instytucji dominuje nad wszystkim. Jest to jedna z okropnych i bolesnych praw życia za kratami – horror i walka, przejmowanie się codziennym życiem w więzieniu wyrzuca >>prawdziwy świat<< z twojej głowy. I dla wielu więzniów czyni powrót do wolności bardzo trudnym.”

Własne doświadczenia i odczucia wyraża bez zbędnego ubarwiania czy podkręcania fabuły jak ma to miejsce w przypadku serialu. W konsekwencji w ocenie niektórych osób nie jest ona porywajaca, a wręcz nużąca i wypada słabiej w stosunku do ekranizacji. Jednakże osobiście uważam, że brak konfabulacji przy opisywaniu więziennej rzeczywistości ma swój ogromny plus. Dzięki temu nie mamy wątpliwości, że historia Piper Kerman jest szczera, prawdziwa i przedstawiona w sposób rzetelny.

Jeżeli oczekujemy ekscytującej i porywajacej akcji, w którą wpleciono „smaczki” z prawdziwej historii, to serial zdecydowanie wygrywa, lecz jeżeli chcemy poznać realia, błędy i absurdy amerykańskiego więziennictwa z perspektywy wykształconej białej kobiety z klasy średniej – polecam sięgnąć właśnie po książkę. 

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

10 komentarzy

    1. To zależy. :D Osobiście trochę żałuję, że najpierw nie trafiłam na książkę. Chociaż jest spokojniejsza i czasami musiałam się zmobilizować, żeby przetrwać niektóre fragmenty całkowicie pozbawione akcji, to wolałabym zacząć właśnie od niej. Ale jeśli właśnie oczekujesz wciągającej fabuły z mocno intrygującą akcją, to serial jest lepszy. Jednak trzeba pamiętać, że tam scenarzyści naprawdę używali fantazji. :D

  1. Dowiedzialam się o książce mniej więcej w tym samym czasie co o serialu. Jednakże mam zasadę, że najpierw czytam książkę a później oparty na niej serial bądź film. Powiem szczerze, że serial kusił mnie nie raz, jednak czytając Twoją recenzje cieszę się, że trzymam sie swojej zasady i od serialu nie zaczęłam. Mam nadzieje, że niedługo książka wpadnie w moje ręce i będę miała okazje ją przeczytać, a później przyjdzie czas na serial. 😊😊

    1. Rozumiem cię, bo też wolę najpierw przeczytać daną pozycję, a dopiero potem zapoznać się z jej ekranizacją. W tym przypadku gdybym dowiedziała się najpierw o książce, to też zaczęłabym właśnie od niej. :) Trzymam kciuki, żeby „Orange is the new black. Dziewczyny z Danbury” szybko wpadły w Twoje ręce. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *