Jakiś czas temu moja przyjaciółka zachwycała się książką „Zabójcza bliskość” autorstwa Beverly Barton. Niestety nie miałam jeszcze okazji po nią sięgnąć, za to przypadkowo natknęłam się na inne dzieło wyżej wspomnianej pisarki pod tytułem „Zimny pocałunek”. Postanowiłam czym prędzej zapoznać się z tą pozycją i zobaczyć, czy literacki kunszt pani Barton rzeczywiście jest tak wspaniały i dobry.

Fabuła zapowiadała się niezwykle interesująco, a także intrygująco. Najważniejsze pytanie jakie przed nami stawia brzmi następująco: Czy życie Jordan to pasmo nieszczęść gdzie w nagłych i zaskakując sytuacjach giną wszyscy mężczyźni z jej otoczenia, czy to właśnie ona jest czarną wdową mordującą bez żadnych skrupułów? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Rick Carson, który wbrew sobie zakochuje się w pięknej oraz delikatnej kobiecie.

Początkowo „Zimny pocałunek” odbierałam jako tanie romansidło i stratę czasu. Nie była ani trochę wciągająca, zwyczajnie mnie nudziła. Jednak postanowiłam wytrwać w czytaniu do ostatniej strony. To był trafny wybór. Z każdym następnym słowem akcja się zaczęła rozwijać, coraz bardziej ciekawić i fascynować. Razem z Rickiem, a także innymi bohaterami próbujemy rozszyfrować zagadkę, która wcale nie jest taka prosta jak z pozoru się wydaje. Przyznaję szczerze, że do końca typowałam niewłaściwą osobę, chociaż w jakimś stopniu podejrzewałam także i mordercę. Wydaje mi się nawet że na mojej liście podejrzanych uplasowała się na drugim miejscu.

Postać Jordan niektórych irytuje, ponieważ autorka stworzyła ją jako takie słodkie, bezbronne niewiniątko o dobrej duszyczce. Jednak według mnie charakter pani Price ukształtował się za sprawą osób z jej najbliższego otoczenia. Każdy nad nią skakał, zachwycał się nią, mówili o niej czasami nawet jak o świętej. Z drugiej strony jak inaczej mogli traktować kogoś od kogo byli zależni? Żyli w przekonaniu, iż bez niej przestaliby istnieć. U pewnej osoby zrodziła się wręcz psychicznie chora miłość, która do niczego dobrego nie doprowadziła… Uszczęśliwianie drugiego człowieka na przymus, według własnego widzimisię nie jest zdrowe, czyż nie?

Rick Carson… kolejny powieściowy przystojniak. Nie da się go nie lubić, a nawet pewnie wiele kobiet o takim mężczyźnie marzy. Chociaż ja bym szału dostała jakby mój ukochany musiał się golić dwa razy dziennie! ;) A do tego trochę za często myśli rozporkiem. Takie bynajmniej jest moje odczucie. Ale jako ochroniarz sprawuje się idealnie! ;) Przy nim na pewno można byłoby czuć się bezpiecznie.

„Zimny pocałunek” autorstwa Beverly Barton to naprawdę dobry thriller romantyczny z świetną i zawiłą zagadką kryminalną i pełną napięcia akcją. Napisany lekkim kobiecym piórem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. A zaskakujące zakończenie wręcz pochłania się z zapartym tchem i przerażeniem w oczach…

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *