http://ecsmedia.pl/c/wiecznie-zywy-b-iext34512071.jpg

Stop! Kim jesteś? Niech wspomnienia się rozpłyną. Oczy cię pieką – zamrugaj. Odetchnij chrapliwie. Znów jesteś sobą. Jesteś nikim. Witaj z powrotem.”

Zombie w moim świecie pojawiły się tak naprawdę dopiero w ubiegłym roku kiedy poznałam swojego chłopaka. Nie, nie, mój chłopak nieumarłym nie jest, nie macie czego się obawiać! Ale na ich punkcie ma naprawdę niezłego fioła. Z odrazą patrzyłam jak w kolejnej grze strzelał im prosto w głowę. Przerażające! Jednak chcąc zachęcić swojego lubego do czytania zagłębiłam się w ich literackim życiu i tak trafiłam na dzieło Isaaca Mariona „Wiecznie żywy”, znanym niektórym pod tytułem „Ciepłe ciała” bądź jedynie z ekranizacji.

O dziwo książką nie zainteresował się prawie wcale mój partner, zaś ja… ja przepadłam całkowicie w historii R.! Co tam szkoła, testy, zbliżające się egzaminy do których profesorowie mnie przygotowują na zajęciach! Książkę wręcz pochłaniałam! Współczesne nawiązanie do Shakespeare’owskiego dramatu zawładnęło całym moim światem.

A główny bohater od samego początku zdobył moje serce. Aż chciałoby się rzec „przesympatyczny gość z tego zombiaka”. ;) Mimo że nie pamiętał swojego wcześniejszego życia, nie wiedział kim jest, ani jak się nazywał, miał w sobie to coś, czego innym nieumarłym brakowało. I nie chodzi to na pewno o urodę, której nawet śmierć mu nie zabrała. Na szczęście rozkład dotykał go w ślimaczym tempie, dzięki czemu wystarczyła odrobina makijażu i wyglądał jak człowiek.

Ale jak długo można tak pociągnąć? Jak przyznać ojcu, że mój ukochany jest martwy, a jednocześnie żywy? Ukazać, że jest inny? Udowodnić, że w jakiś niewyobrażalny sposób się zmienia na lepsze? Czy miłość między R. a Julią jest w ogóle możliwa? Albo czy przetrwa? Przekonajcie się sami!

Po zakończeniu lektury od razu obejrzałam filmową wersję niezwykłej miłości zombie do normalnej, czytaj żywej, dziewczyny. Jednak ostrzegam wszystkich, że do książki w najmniejszym stopniu się nie umywa! Dlatego zachęcam do zapoznania się najpierw z pierwotną odsłoną tej niesamowitej historii.

Nie żałuje ani jednej chwili spędzonej przy lekturze książki Isaaca Maniona pod tytułem „Wiecznie żywy”. Ukazanie ludziom, przy pomocy plagi zombie, jak wiele potrafią zdziałać wszelkie pozytywne uczucia takie jak uprzejmość, sympatia, miłość było bardzo trafną ideą. Szkoda jedynie, że zapewne i tak na świecie wciąż będzie zazdrości i nienawiści, które niszczą nasz świat. Wszystko co dobre. Ale warto wierzyć, że po przeczytaniu dzieła Issaca Maniona chociaż trochę ludzi zrozumie swoje zachowanie i zmieni swoje postępowanie wobec innych. Zachęcam i was do sięgnięcie po „Wiecznie żywego”. Spędzicie niesamowitą przygodę przy boku R. oraz Julii. Zapewniam! ;)

Mój przyjaciel, M, mówi, że ironia bycia zombie wynika z tego, że wszystko jest zabawne, ale nie możesz się uśmiechać, bo zgniły ci wargi.”

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

10 komentarzy

  1. Raz natrafiłam na dobrą recenzję ekranizacji i aż się zdziwiłam, a u Ciebie też same pochwały…
    Dziwne, ja nawet nie pomyślałam, że opowieść o zombie może mieć jakąś głębię, ale nie wiem czy się przekonam do tej historii i przeczytam książkę, bo odstrasza mnie wygląd tych stworzeń, czy co to tam jest. ;)

    MS
  2. Teoretycznie nie przepadam za zombiakami w żadnej postaci i książki o nich traktujące omijam szerokim łukiem, ale w tym przypadku zamierzam zrobić wyjątek. Fabuła tej powieści zainteresowała mnie odkąd tylko o niej usłyszałam, z okazji nowego wydania, więc nie mogę się doczekać, aż ja także przeczytam :)

  3. Dobrze, że napisałaś, że wcześniej ta książka nosiła tytuł ,,Ciepłe ciała”, bo myślałam, że jest to jakaś jej kontynuacja. O Zombi nie czytałam jeszcze nic, dlatego chętnie sięgnę po powyższą pozycje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *