Shirley Jackson – Nawiedzony dom na wzgórzu

Od czasu do czasu lubię sięgnąć po dobre thrillery lub horrory, w szczególności po takie, które zawierają wątek psychologiczny. To odnosi się zarówno do książek, jak i filmów czy seriali. Z całego serca uwielbiam produkcje typu „Sierociniec”, a dotychczas najbardziej bałam się, gdy oglądałam film pod tytułem „Lustra”.

Już po samym tytule książki Shirley Jackson „Nawiedzony dom na wzgórzu” poczułam, że to może być coś idealnego dla mnie. Nie mogłam się doczekać, kiedy zapoznam się z mrożącą krew w żyłach historią tego domu. Doktor Montague szuka osób, które zamieszkają z nim w tej tajemniczej rezydencji w celu odkrycia dowodów na istnienie zjawisk paranormalnych. W końcu znajduje dwie kobiety zainteresowane przyjazdem – Eleanor oraz Theodorę. Pod naciskiem prawnika do ekipy dołączył przyszły spadkobierca posiadłości – Luke. Zapowiadało się naprawdę dobrze! Jednak w praktyce było już gorzej. Niestety dużo gorzej.

Przez pierwszą część książki nie dzieje się tak naprawdę nic. Kiedy autorka rozwodziła się nad opisem samej podróży Eleanor do domu na wzgórzu marzyłam tylko, żeby ona wreszcie tam dotarła. Okropnie wymęczyła mnie ta wyprawa. Tyle dobrego, że autorka posługiwała się naprawdę pięknym językiem. Dzięki temu udało mi się dosyć szybko przebrnąć przez całą książkę, a w szczególności przez ten fragment. Z drugiej strony już wtedy pomyślałam, że coś jest nie tak z tą bohaterką.

Powiało grozą? Prędzej nudą.

Dalej nie było wcale lepiej. Oprócz niezbyt ciekawych i tak naprawdę nic niewnoszących rozmów między bohaterami wciąż nic się nie działo. Od czasu do czasu pojawiały się jakieś dziwne sytuacje, ale zanim zaczęłam czuć chociaż minimalne ciarki na plecach, to już się wszystko kończyło. A za to pojawiała się irytacja na bohaterów, których reakcje były dla mnie niezrozumiałe. Miałam wrażenie, że oni nie pojechali tam szukać dowodów na istnienie zjawisk paranormalnych, lecz aby wmówić sobie, że im to wszystko tylko się wydaje. Doktor Montague nawet nie zabrał ze sobą żadnego sprzętu do ich badania!

W końcu odniosłam wrażenie, że bardziej nawiedzeni są sami bohaterowie, a nie dom na wzgórzu. W szczególności tyczy się to Eleanory, której myśli poznajemy dogłębnie, ale są one tak pogmatwane, że ciężko się w nich połapać. Odnoszę wrażenie, że Shirley Jackson chciała pokazać jak z czasem postępuje choroba umysłowa u tej kobiety. Ale przecież książka miała być o nawiedzonym domu na wzgórzu, a nie o nawiedzonej Eleanor… Być może pod wpływem mieszkania w rezydencji jej szaleństwo się pogłębiało, lecz to w moim odczuciu jest bardzo naciągane – w szczególności, kiedy się spojrzy na jej zachowanie przed dotarciem do posiadłości.

W całej książce najbardziej zafascynowała mnie postać pani Dudley, ale spodziewałam się, że jej specyficzny sposób bycia i mówienia w jakiś sposób zostanie wykorzystany i wyjaśniony. Niestety, nie doczekałam się. W pewnym momencie jej wyjątkowość wręcz została zachwiana przez sposób w jaki rozmawiała z żoną doktora Montague. Bardzo mnie tym autorka zawiodła.

„Pomiędzy drewnem a kamieniami Domu na Wzgórzu zalegała głucha cisza, a to, co po nim chodziło, chodziło samotnie.”

Należy jednak zaznaczyć, że książkę „Nawiedzony dom na wzgórzu” Shirley Jackson napisała około 1959 roku. Być może wówczas dla czytelników była naprawdę przerażająca i wywołująca ciarki na plecach. Raczej nie bez powodu uznano tę pozycję za klasykę grozy. Jednak myślę, że gdyby powstała dużo później, to nie do końca czytelnicy byliby nią zachwyceni. Oceniając z perspektywy naszych czasów, uważam, że „Nawiedzony dom na wzgórzu” miał naprawdę solidny potencjał, który można było zdecydowanie lepiej wykorzystać.

Po jej przeczytaniu zamierzałam napisać w recenzji, żebyście od razu sięgnęli po bardzo dobrze oceniany serial na Netflixie. Jednak po jego obejrzeniu również stwierdziłam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Nie bardzo rozumiem czemu ludzie się nim tak zachwycają.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Replika, a jeśli zakupisz książkę klikając jedną z opcji poniżej, ja otrzymam z tego niewielką prowizję:

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *